Wybraliśmy się na weekend, całkiem spontanicznie w Kotlinę Kłodzką. Bałam się, bo była to pierwsza dalsza podróż Wojtka. Dotychczas spędzał w aucie max 20 minut. Nie martwiłam się jednak o zapewnienie atrakcji podczas trasy, ponieważ Wojtek stwarza je sobie sam. Ma niewyobrażalnie wyostrzony wzrok, spostrzegawczość. Zauważa jadący motor zanim zdążę się zorientować, że będzie jechał. Tak samo jest z traktorami. Do dziś zastanawiam się, który z nich jest dla niego ważniejszy. :) 1. Przestrzeń W gospodarstwie agroturystycznym przywitał nas niezwykle przyjazny owczarek Maksiu. Wojtek szybko zapamiętał jego imię, głaskał, przytulał i nalegał na wspólną zabawę. Szybko sobie zaufali, a ja nie miałam najmniejszych obaw, że Wojtek jest bezpieczny. Teren do biegania był wielki (na zdjęciu tylko część gospodarstwa). Po lewej część mieszkalna, po prawej stare budynki gospodarcze przekształcone na potrzeby agroturystyki w saunę, salę bilardową. Z tyłu był spory plac zabaw.
Blog matki wariatki :)