Melduję, że Wojtek już niemal całkowicie doszedł do siebie. Ten tydzień kosztował nas wiele wysiłku, poświęcenia, zarwanych nocek. Właściwie automatycznie z każdego stanu sennego podnosiłam się do pionu i biegłam do Wojtka. W sumie...dalej odbywam nocne wędrówki, ponieważ choroba zdecydowanie zmieniła mi syna. Myślałam, że jego krzyki piski i wrzaski są skutkiem złego samopoczucia i przyjmowania antybiotyku. Jednak nie. Wojtek zrobił się bardzo krzykliwy, złośnik, wrzaskun. Nie wiem już co mam robić, żeby zająć czymś jego uwagę. Wszystko jest na dosłowną minutkę!.... Mamy piątek. Piątek wieczór a zza ścian płynie mało przyjemna melodia wiertarki, która zdecydowanie NIE UMILA mi tej chwili spokoju. Cichnie wiertarka, pojawia się młotek. TEORETYCZNIE cisza nocna zaczyna się o 22:00 - to jeszcze godzinka. Mimo wszystko o ile szanuję (w granicach rozsądku) remonty w dzień, to w piątkowy wyczekany wieczór bardzo jestem nietolerancyjna. Coś podpowiada mi, kto to może być. Struktura na
Blog matki wariatki :)