Nie sądziłam, że mogę odzyskać dawny spokój ducha. Nie myliłam się, bo właściwie moje niespokojne myśli i lęki pozostały w tym samym miejscu. Otoczenie się zmieniło. Grono ludzi zupełnie od siebie różnych a tak podobnych zarazem daje mi poczucie, jakbym była dawną sobą. Znów gadam, wręcz nawijam, śmieję się. Ogarniam! I mam wrażenie jednocześnie, że zaniedbuję sprawy dotychczas uznawane za priorytetowe. Natłok pracy i zajęć zacierają myśli, które do tej pory mieszkały w mojej głowie. Nie znaczy to, że je wymazałam. Nadal są, jednak są obok. Praca mnie wciąga. Moloch mnie wciąga. Czy jestem nienormalna? Kochająca matka, przeciętna żona relaksująca się w dość stresującej pracy? Odnajdująca siebie na przeciętnym stanowisku w wielkim biurowcu. Gotująca, matkująca, biegająca - w deszczu, w polu, w wichrze i podczas pogody sprzyjającej. Dusza twórcza we mnie się wierci ostatnio. Trzeba dać upust myślom... no i piwa nie odmawiać, bo relaks musi być. *** Wojtek zaczął tańczyć. Wystarcz...
Blog matki wariatki :)