Zdecydowanie uważam, że trzeba umieć kontrolować swoje ja. W sieci choć jesteśmy anonimowi (poniekąd, ponieważ wiele osób do których kierujemy słowa faktycznie je czytają i odbierają osobiście), to musimy pamiętać, że są jeszcze inni odbiorcy naszego życia. Czy warto je koloryzować? Czy pisząc o życiu powinno nam zależeć na "trzecioplanowych" odbiorcach? Tak. Pod warunkiem jednak, że piszemy bajkę, opowiadania, książkę. Co będzie wtedy lepszym chwytem marketingowym? Opowieść o biedzie, smutku, dekoloryzacji życia, czy raczej o radości, spełnieniu widzianych przez różowe okulary... hm. Wydaje mi się, że pierwsza wersja będzie bardziej popularna, ponieważ jak radości jest za dużo to i odbiorcy nie są zadowoleni.
A w moim życiu? Wiele wersji się przewinęło...ale cały czas czekam na tą euforię radości. Niech nadejdzie już niedługo.
Dlatego nie piszę pod publikę. Nie oczekuję zazdrości czy współczucia. Podziwu. Prawdziwej zazdrości nie poznam namacalnie (choć na pewno takowa istnieje), podziwy mi nie schlebiają. Zostawiam pole do komentarza, gdyż wyrażać może on jeszcze więcej. Przede wszystkim własne zdanie, które każdy powinien mieć.
Piszę, bo mogę wykrzyczeć, powiedzieć lub wyszeptać swoje myśli. Zapamiętać je. Niektóre rzeczy muszą zostać napisane.
Nie czytam, nie sprawdzam i nie poprawiam tego wpisu. Na pewno jest chaotyczny. Ale mam pomysł na fajny szczęśliwy post. Zobaczymy kiedy uda mi się go urzeczywistnić:)
A w moim życiu? Wiele wersji się przewinęło...ale cały czas czekam na tą euforię radości. Niech nadejdzie już niedługo.
Dlatego nie piszę pod publikę. Nie oczekuję zazdrości czy współczucia. Podziwu. Prawdziwej zazdrości nie poznam namacalnie (choć na pewno takowa istnieje), podziwy mi nie schlebiają. Zostawiam pole do komentarza, gdyż wyrażać może on jeszcze więcej. Przede wszystkim własne zdanie, które każdy powinien mieć.
Piszę, bo mogę wykrzyczeć, powiedzieć lub wyszeptać swoje myśli. Zapamiętać je. Niektóre rzeczy muszą zostać napisane.
Nie czytam, nie sprawdzam i nie poprawiam tego wpisu. Na pewno jest chaotyczny. Ale mam pomysł na fajny szczęśliwy post. Zobaczymy kiedy uda mi się go urzeczywistnić:)
Wiesz, masz racje w tym co mowisz, ja tez pod publike nie pisz,e pisze bo chce, bo moge :) Bloga prowadze szesc lat z hakiem, przwinelo sie przez niego tyle osob ze az szkoda i bez wzgledu co wniosly czy wyniosly ja nadal pisze, glownie dla siebie. POzostawiam miejsce na komentarze, bo tak jak mowisz, warto by kazdy mial swoje zdanie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńYyyy Agurq'o ktoś Cię wkurzył? :/
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć. Przeplatam się przez wiele blogów, i czasem widzę zdecydowaną różnicę między człowiekiem "pisanym" a istniejącym...
UsuńMnie się wydaje, że ja mam sporo szczęścia do blogowych znajomych - choć różni, to jednak bardzo wrażliwi i prawdziwi, jednak kilka razy się również "nacięłam".
UsuńA piszę dla siebie i mojej rodzinki, choć to, że ktoś to przeczyta i da jakąś informację zwrotną, mnie mobilizuje, chyba dlatego, że siedzę prawie cały dzień w gronie samych niedorosłych osobników ;-) I mam wirtualne wrażenie rozmowy ;-)