Wczoraj, w dzień mamy pierwszy raz wybraliśmy sie na spacer. Cudowne przeżycie pchać wózek z własnym dzieckiem i iść powoli nigdzie się nie spiesząc... Spał cały spacer, więc każde zdjęcie, które zrobiłam mu w wózku wygląda identycznie :D Wojtuś uwielbia mieć czystego świeżego pampersa do skombinowania nowej porcji kupy! No szczyt ! (ale cóż poradzić, w końcu to mój Mały Książe). Dzisiaj nawet przed kupowym-strzałem nie zdążyłam zamontować kolejnego pampera i strzał wycelował w moją bluzkę. Cóż, uroczo! Morał z tego taki, że jak kocha się całym sercem, to i kupa na klacie od mej wielkiej miłości cieszy i wzrusza :) Gorzej z moją drugą miłością... chyba nie próbuje mnie zrozumieć. Czasami wydaje mi się, że czeka na to aż się poddam. Czasami mam wrażenie, że sprawia mu satysfakcję to, że jest bardziej zaradny niż ja, co uwielbia mi wytykać do znudzenia, do wywołania łez, z których też czerpie satysfakcję (??!!) bo mnie do łez doprowadzić jest cholernie łatwo. Zastanawiam się...
Blog matki wariatki :)