Nie jestem w stanie sprecyzować czym naładowuję swoje "akumulatory". Od kilku dni w nocy krzątam się po domu. Chodzę spać wykończona między 22:00 a 23:00, właściwie tylko po to tak "późno", bo chcę jeszcze skorzystać z chwili dla siebie kiedy Wojtek zaśnie. Porę drzemki nocnej mamy około 21:00, kiedy to zamykam drzwi od jego pokoiku i wiem, że teraz ja. Ja, która chciałaby paść ryjem w poduszkę a jednocześnie nacieszyć się chwilą ciszy.
Jak już padnę, budzę się za chwilę. Mam wrażenie, że minęły długie godziny a na zegarze zwykle wybija 00:30. Maszeruję po domu, zaglądam do Wojtka czy śpi,a właściwie czy oddycha. Potrafię tak 3 razy w nocy wstać, żeby tą konkretną rzecz sprawdzić. Jestem nienormalna, ale najgorsze jest to, że chyba tak mi już zostanie.
Zauważyłam, że duże kontrowersje wywołała moja notka o ćwiczeniach Vojty. Jak ćwiczę z Wojtkiem nie sprawiam mu bólu. Te krzyki i płacz są z niewygody i "zmuszania" go do przyjęcia pozycji prostej, od której się odzwyczaił. W gabinecie jego płacz jest protestem przeciw nowemu miejscu, obcej pani... Gdybym czuła, że krzywdzę dziecko, albo sprawiam mu ból, nie zdecydowalibyśmy się na tą metodę. Wojtek pięknie już podnosi główkę. Potrafi nawet nie marudzić a czasem pośmiać się na brzuszku. To wielki krok w przód i jestem z tego bardzo dumna.
Wkroczyliśmy w rozmiar 73cm i 6700g wagi. Rośniemy jak na drożdżach :)
Dodam, że od czwartku jesteśmy wyłącznie na butli (Bebilon Pepti) ze względu na nietolerancję białka. Problemy z brzuszkiem niemal znikły i od razu lepiej jak widzę pogodne i uśmiechnięte dziecko przy jedzeniu.
Co jeszcze? Wielkimi krokami zbliżamy się do chrzcin (niedziela) i zastanawiam się jak to będzie. Jak to będzie też potem. Nie chodzę do kościoła, bo tak już po prostu jest, ale Wojtkowi wypada pokazać tą drogę i może z niej skorzysta.
Jak już padnę, budzę się za chwilę. Mam wrażenie, że minęły długie godziny a na zegarze zwykle wybija 00:30. Maszeruję po domu, zaglądam do Wojtka czy śpi,a właściwie czy oddycha. Potrafię tak 3 razy w nocy wstać, żeby tą konkretną rzecz sprawdzić. Jestem nienormalna, ale najgorsze jest to, że chyba tak mi już zostanie.
Zauważyłam, że duże kontrowersje wywołała moja notka o ćwiczeniach Vojty. Jak ćwiczę z Wojtkiem nie sprawiam mu bólu. Te krzyki i płacz są z niewygody i "zmuszania" go do przyjęcia pozycji prostej, od której się odzwyczaił. W gabinecie jego płacz jest protestem przeciw nowemu miejscu, obcej pani... Gdybym czuła, że krzywdzę dziecko, albo sprawiam mu ból, nie zdecydowalibyśmy się na tą metodę. Wojtek pięknie już podnosi główkę. Potrafi nawet nie marudzić a czasem pośmiać się na brzuszku. To wielki krok w przód i jestem z tego bardzo dumna.
Wkroczyliśmy w rozmiar 73cm i 6700g wagi. Rośniemy jak na drożdżach :)
Dodam, że od czwartku jesteśmy wyłącznie na butli (Bebilon Pepti) ze względu na nietolerancję białka. Problemy z brzuszkiem niemal znikły i od razu lepiej jak widzę pogodne i uśmiechnięte dziecko przy jedzeniu.
Co jeszcze? Wielkimi krokami zbliżamy się do chrzcin (niedziela) i zastanawiam się jak to będzie. Jak to będzie też potem. Nie chodzę do kościoła, bo tak już po prostu jest, ale Wojtkowi wypada pokazać tą drogę i może z niej skorzysta.
Gratuluję unoszenia głowki przez Wojtałka!
OdpowiedzUsuńA co do Vojty - metoda ciężka - ale dla rodzica, zgadzam sięz Tobąw zupelności. Dziecko nie odczuwa bólu przy ćwiczeniach tylko dyskomfort, ze nagle kaza mu przyjac pozycje wyprostowaną jak on całe życie zgięty był.
My starszaka rok prowadziliśmy Vojtą.
SUper, że Wojtek się lepiej czuje ;-)
OdpowiedzUsuńCo do chrzcin, ja swojemu dziecku (jak juz zajdziemy) pokazywać nic nie bede, bedzie dorosle na tyle by rozumiec takie sprawy, samo zdecyduje, co oczywiscie nie znaczy że ty też powinnaś tak zrobić ;-)
Czekam na relację ze chrzcin :) no i kilka fotek i mamusi i synka :) Buźki :)
OdpowiedzUsuńWojt na razie za mały na kościół. Jak nie chcesz się zmuszać, kup i czytaj mu Biblię dla dzieci, niech chodzi w szkole na religię i raz na jakiś czas wtedy w ważniejsze święta do kościoła. Dzieci lubią pewne rytuały, jak lepienie lampionów, procesje, śpiewanie... Na razie jednak mały ani nie zrozumie o co chodzi, ani nie wytrzyma tyle w ciszy.
OdpowiedzUsuńA co do ojcostwa to jednak trochę bym go pozmuszała, bo sorry, ale dziecka sobie sama nie zrobiłaś, a jak tak dalej pójdziesz padniesz nim mały skończy roczek ;/. Musi choć czasem Ciebie odciążyć, bo nie pociągniesz tak długo.
Specjalisci mowia wyraznie, że metoda vojty jest bolesna, niestety. Jest skuteczna, ale okupiona przez dziecko bolem. Mozna poczytac na necie o tej metodzie i porozmawic, z rehabilitantami. Temat mam przerobiony, dzieci wrzeszcza przy tej metodzie. Jest stosowana np. przy porazeniu mozgowym, metoda bobathow nie daje rady.
OdpowiedzUsuńNie wiem o jakim konkretnym ćwiczeniu mówisz? ja WIEM, że podczas ćwiczenia nie sprawiam małemu bólu. Nie płacze przy każdym ćwiczeniu, często płacze jak się złości. Z rehabilitantką rozmawiałam dużo, nie ma w tym nic bolesnego.
Usuń@ All-fredka - wg. mnie opinie w necie są stronniczne.
OdpowiedzUsuńRehabilitowałam syna Vojta ponad rok... nie płakał...
Ani razu nie zapłakał. Ale też nie robiłam tych ćwiczeń na zasadzie zrobić bo trzeba, ale traktowałam je jak zabawę, duzo do niego mówiła,m zajmowałam go, między jednym ćwiczeniem a drugim dużo głaskałam, przytulałam.
Wg. mnie pisanie, ze cwiczenia sa bolesne to demonizowanie.
Póki co robimy jedno ćwiczenie - "ucisk" na skrzyżowaniu mostka i sutka i przytrzymanie główki w kierunku miejsca ucisku. Efektem docelowym jest samodzielne "prostowanie się". Hmmm no nie widzę w tym nic bolesnego. Opinie są przeróżne a filmiki w necie niektóre dziwne, ale też niektórzy źle wykonują ćwiczenia - wtedy może pojawić się ból.
UsuńMamro - kiedy u Ciebie pojawiły się pierwsze efekty? Też była asymetria?
Bez wysiłku nic się nie osiągnie, gratuluję postępów:)
OdpowiedzUsuńAguQ - u nas pierwsze zauważalne efekty dla lekarza były po 3 tygodniach, zauwazalne dla nas - po 2 miesiacach ;)
OdpowiedzUsuńKuba mial wzmozone napiecie miesniowe i asymetrie ulozenia.
To opinia rehabilitantów i rodziców. Niektórzy rodzice nie dali rady pracować tą metodą z dzieckiem. Mój syn nie był nią rehablitowany, więc nie wiem jakby na Vojtę zareagował. Przy Bobathów nie złościł się, nie płakał nigdy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń