Wojtek niedawno był u sąsiadki,
sąsiadka miała fajne zabawki.
I kulki takie, co sobie latały,
z wulkanu w powietrze wylatywały.
Spodobał się wulkan ów memu synowi,
więc mama rzekła : kupmy Wojtkowi.
Czatując w międzyczas z duszyczką bratnią,
chwaliła się mama co kupić chce sama.
Ostrzegła mnie mama już doświadczona,
żeby nim kupić to się przekonać,
czy ów wulkanik to nie jakiś chłamik,
czy potem nie wyznam, że to chińszczyzna.
Uparta mama jak osioł była
znalazła najtaniej no i kupiła.
Zdziwienie weszło na usta mamine,
gdy tylko odpakowała machinę...
Małe to takie, lecz kolorowe,
cóż takie jest, bo nie "firmowe".
Kazała mama szybko mężowi,
włożyć baterie i testa zrobić.
Co było dalej już wierszem nie umiem,
bo nerwy zjadają słów z mózgu strumień.
A teraz tak z lekka poważniej...
Mama kupiła dziecku fontannę z piłek ponieważ spodobała mu się u koleżanki. Oryginał jednak był zbyt kosztowny na matczyną kieszeń dlatego znalazła 90% tańszy zamiennik. Tutaj jednak cena poszła w parze z jakością. Oryginalna fontanna z piłek (firmy chyba nie muszę podawać – wiodąca na rynku firma produkująca zabawki dla dzieci) była cicha, kolorowa, stabilna, duża. Co by tu wymieniać – była stworzona z myślą o dziecku. Zamiennik niewiele różnił się z pozoru (zakup internetowy).
Co mogę powiedzieć? Fontanna składa się z piłeczek średnicy piłeczki do ping-ponga – moje dziecko jest w stanie włożyć ją sobie do buzi. Boję się myśleć co by było, gdyby to zrobił 8 miesięczny berbeć. Muzyczka w zabawce bardzo głośna, skrzecząca, bardzo męcząca ucho. Dosłownie dostaję spazmów jak tylko się uruchamia, no i Wojtek po kilku razach też nie jest już taki zadowolony...Dodatkowo, mechanizm napowietrzający zagłusza tą straszliwą muzykę i jest jeden wielki chaos. To jest jakiś chiński horror! Swoją funkcję spełnia idealnie – wyrzuca za pomącą stężonego powietrza kuleczki, które staczają się po ślizgawce i tak w koło. „Grzybek”, który dziecko powinno nacisnąć, aby uruchomić system jest tak oporny, że mój syn mimo chęci nie jest w stanie sam sobie tej zabawki włączyć. Co więcej – w zabawce osobno montowana jest ślizgawka oraz kółko nad nią, co skutkuje rozmontowaniem przy lekkim pociągnięciu, lub uderzeniu zabawki.
Czy są plusy? Może takie, że na chwilę dziecko jest zaabsorbowane zabawą, jednak boje się go spuścić z oka żeby nie zrobił sobie krzywdy połykając piłeczki lub uderzając się o wypadające części zabawki. Chińszczyzna nie warta nawet swojej minimalnej ceny.
Nie polecam!
A CZY WAM ZDARZYŁO SIĘ KUPIĆ TAŃSZY ZAMIENNIK I SIĘ NAJNORMALNIEJ ZIRYTOWAĆ??
Oryginalna wersja jest ok :) Staram się unikać zamienników.
OdpowiedzUsuńoryginalna wersja mnie zauroczyła. Myślałam, że będzie tylko troszkę mniejsza zabawa...
UsuńNo mnie jakoś te wszystkie tańsze zamienniki zawsze odstraszają. Kosmyk podostawała mnóstwo takich i albo się rozleciały, albo wkurzały wszystkich, bo głośne toto i non stop się zacina. A firma, którą podejrzewam, że opisujesz, produkuje takie zabawaki, ze za cholerę nie chcą się rozwalić. Obok zabawek z FP kupuję też zabawki z Lamaze. Wolę, żeby miał mniej, ale lepsze...
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą fontanną swego czasu, widziałam że mnóstwo osób je kupuje na allegro. Kto by przypuszczał że taki bubel to będzie. Dobrze że w ostatniej chwili zrezygnowałam w ogóle z zakupu fontanny ;)
OdpowiedzUsuńPodróbki to jednak podróbki nie ma to jak oryginał tylko niestety nie każdego stać na oryginał i człowiek radzi sobie jak może
OdpowiedzUsuńZawsze można porozglądać się za oryginałami używanymi ;) My czasem kupujemy, ale tylko te zabawki które da się umyć albo wyprać. Wszelkie gadające pluszaki i inne których nie da się z mechanizmu rozmontować odpadają w przedbiegach
UsuńDokładnie!
UsuńHeHe czy to ja byłam tą ostrzegającą przed zamiennikiem?
OdpowiedzUsuńMy nacieliśmy się na garnuszku klocuszku...
tak tak :)))
UsuńJesli chodzi o zabawki dla dzieci to nie, ale inne przedmioty urzydkowe to jak najbardziej, od słuchawek do telefonu do najrozmaidszych drobiazgów :P
OdpowiedzUsuńDlatego ostatni raz w świecie zakupiłam tańszy zamiennik zabawkowy:)
UsuńOstatnio ubolewam nad tym że nie mogę kupować oryginalnych zabawek, dlatego kupuje w komisie dziecięcym. Boję się kupić zamiennik, bo mogę go wyrzucić do kosza i kasa na niego wydana też.
OdpowiedzUsuńPlus tego taki, że potem ten używany sprzęcik możesz sprzedać dalej...prawie za tyle samo co kupiłaś :)
UsuńStaram się omijać zamienniki szerokim łukiem. Widzę, że to dobra zasada ;)
OdpowiedzUsuńJa sie raz wkurzyłam oryginalna zabwaką... Porazka. Jak dla mnie nie ma reguły na buble. No ale Twoja zabawka widze bedzie musiała poczekać na dziecko.
OdpowiedzUsuń