Przejdź do głównej zawartości

o frustracji i troszkę o postępach :)

Zdecydowanie uważam, że swoją frustrację najzdrowiej wyładować poprzez funkcję "powiedz" "wykrzycz" "zbluzgaj". 

W momencie, kiedy jestem bardzo sfrustrowana pisanie nie przynosi mi ulgi. Łzy nie oczyszczają. Jeśli jednak nie mam jak krzyczeć stawiam na zmęczenie. Dziś padał deszcz, więc odpuściłam bieganie. Znalazło się kilka rzeczy w łazience do posprzątania, naczynia do zmycia i miejsce pod prysznicem do posłuchania swych myśli. 

Jestem kłębkiem nerwów. Chodzącą bombą zegarową, które zbliża się do zera. 

O ile odkąd poszłam do pracy stan który określałam jako depresja minął - to frustracja narasta. Już nie jest wszystko czarne i do dupy. Cieszę się z małych rzeczy, które dla mnie są wielkie. Największe.

Narzekałam, że Wojtek nie mówi mama, kiedy 7 miesięczne dzieci zaczynały wypowiadać to słowo. Zaczął około miesiąc temu - z tą różnicą, że świadomie. Nadrabia moje kilkumiesięczne wyczekiwanie. Woła mnie jak tylko zniknę mu z oczu, ja wołam jego jak on tylko zniknie z moich. Nie wiem czemu jednak jak świadomie spuszczę go z oczu to zawsze gdzieś wyrżnie... "ała" mówi bardzo wiarygodnie, nawet, kiedy nic sobie nie zrobi, a chce tylko, by pogłaskać mu obolałe (wskazane przez niego) miejsce. 
Pyta "co to", "kto to" i rozpoznaje na zdjęciach mamę, tatę, dziadka i babcię. 
Naśladuje i rozpoznaje kota, psa, kurę, koguta, owcę, mysz, krowę, świnię.
Jak widzi telewizor krzyczy "bajki".
Tutaj przydałby się temat kup, pampersów, nocnika - rozczaruję was internetowe trole - ominę go. 
Te wszystkie umiejętności moje dziecko nabyło idąc do żłobka. w ostatni miesiąc. Jestem dumną mamą. Tylko w sercu coś mnie rwie... 


Komentarze

  1. Jaki Wojtuś już duży jest :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. i wszystko powoli do przodu:) a frustracja to chyba czasami nasza druga natura mi tez niewiele pomaga....

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm.. no to moze medytacja na te frustracje?

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że wyrwałaś się w końcu z domu do pracy :) Na pewno pomoże a i może złość przerodzi się w zapał? Ja odkryłam nowy sposób na wyładowywanie się, ale myślę że każdy musi znaleźć swój.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(