Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2013

Nie wolno bić dzieci....!!!!

Często podglądam sobie debaty Doroty Zawadzkiej. Dziś było o biciu dzieci. Zacytuję jedną wypowiedź, przez którą do teraz mam zaciśnięte pięści (nie podam danych, żeby Pani nie została gdzieś złomotana patelnią...) "Nie, jasne, niech lepiej wrzeszczy, histeryzuje, robi wstyd, okłada matkę pięściami, ale klapsa dać nie wolno terroryście. "Lepsze bite jak zdechłe" - tak mawiała moja babcia i wychowała na porządnych ludzi troje dzieci. Nowoczesne wychowanie wg p. Zawadzkiej to o kant stołu itd. Niech lepiej margarynę reklamuje jako zdrową dla dzieci, a nie udziela bzdurnych porad". Dodam, że wypowiedź pochodzi od pielęgniarki (lat 40-50). Wydaje mi się, że ludzie z takimi przekonaniami powinni zostać odsunięci od pracy z dziećmi. Kto wie, czy przy TWOIM dziecku debilce nie odbije i nie da "klapsa" bo histeryzuje? Jeśli ktoś ma problemy z Tym tematem zachęcam do poczytania alternatyw -  http://kochamniebije.pl/Instead.aspx Moim zdaniem właśnie BITE d

Za zamkniętymi oczami...

Za zamkniętymi oczami toczy się druga historia. Bardzo dziwna, lecz w tematyce niezupełnie mi obcej. Męczą mnie moje sny. Na tyle, że boje się co przyniesie kolejny. Śnią mi się pogrzeby. O ile sny pogrzebały kilka osób (żyjących) z mojej rodziny, to dziś w snach byłam na pogrzebie 6 miesięcznego chłopca. Sny nie dają mi spokoju, męczą... wstaję rano wykończona. Nie pamiętam, kiedy śniło mi się coś dobrego. Jestem przybita, rozbita i nie wiem co z tym zrobić. Chciałam się rozerwać, ale czasem wydaje mi się, że jako matka nie jestem kimś branym pod uwagę w planowanym wyjściu, zabawie, spotkaniu. Mam wrażenie, że gdybym się do niektórych osób nie odzywała, to zgniłabym w tym domu z samotności. Żyję dla Wojtka, ale jak długo można?

Wierzę, że...

Wierzę, że coś na nas czeka. Że jest coś jeszcze. Może dzieje się to w ten sposób, że Ci, co odeszli mają już lepiej. Że my po coś tutaj jeszcze zostaliśmy, jedni na krócej, inni na dłużej. Nie wiem, czy jest niebo. Nazwijmy to po prostu "Tym miejscem", lub "Tam". TAM jest mój Kuba - wierzę, że jest, jednak nienamacalnie. TAM nie będzie nam potrzebne ciało. Jakoś się poznamy. Tylko jak będę wyglądać? Jak on będzie wyglądać? Będzie malutki, czy dorosły? Czasami chciałabym sprawdzić, czy na mnie czeka, ale mam tutaj jeszcze coś do zrobienia. Jest Wojtek, który upewnia mnie w przekonaniu, że życie nie jest takie najgorsze, że można kochać go tutaj i cieszyć się prawdziwie. To takie niewyobrażalne, że mogliby być tutaj obaj. Znów mi ciężko.

Ważne dla mnie daty...

Odnoszę wrażenie, że życie, los - ma skłonność do zastępowania ważnych dla mnie punktów w kalendarzu katastrofami.  W moje wyczekiwane 18 urodziny zmarł Papież. Ja po cichutku świętowałam - świat płakał. a 10-go kwietnia...mija zawsze kolejny rok bycia razem z moim obecnym Mężem. Pomimo, że ślub ponoć wykasował tą ważną dla mnie datę, to i tak mam do niej sentyment. Do czasu, kiedy 10-go kwietnia o brzozę zahaczył słynny tupolew. My po cichu świętowaliśmy - Polska płakała. Cóż, nie ukrywam, że mam wybiórcze podejście do kwestii śmierci. Jednak mnie rusza, inna nie. O niektóre żywota się boję, a inne mam gdzieś. Jestem tylko człowiekiem, człowiekiem, który uważa, że ten WYPADEK nie nauczył pokory niektórych i do teraz nie potrafią zamknąć mordy. Byle gadać, byle wszczynać afery, byle by być na wierzchu. Po trupach do celu - do tronu. O ile polityka w Polsce zabija mój patriotyzm, tak więcej nieustająca zima niczym patykiem puka mnie w plecy mówiąc "na co czekasz...uciekaj stąd

O wszystkim malutkim

Zbyt dużo nieszczęścia spotyka naszą rodzinkę. W ciągu dwóch lat odeszła dwójka dzieci.  Czy śmierć dziecka jest potrzebna? Czy czegoś uczy? Nie, moim zdaniem nie. Jeśli miałaby to być nauczka, to dla kogo? Jeśli nagroda? To wierzę, że tylko dla tych aniołków, bo przecież nie dla rodziców.  Na wczorajszym pogrzebie małej Madzi ksiądz powiedział słowa "Niech śmierć tego dziecka nie pozwoli nam przerwać radości jaką są święta Wielkanocne". "Pewnie wielu z was nie było u spowiedzi wielkanocnej". Mówił również, że nie powinniśmy się smucić, że Bóg wezwał ją do siebie i już nie potrzebuje naszej modlitwy. Że to czas, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się do Boga.  Niestety. Po TYCH słowach ja osobiście jeszcze bardziej się oddalam. Nawet, jeśli wierzę, że nasze dzieci są w niebie, że jest im dobrze, że czekają tam na nas radosne - to nikt nie powinien mówić jak człowiek po pewnych doświadczeniach POWINIEN się czuć. Tym bardziej - co ma czuć i jak ma myśleć. Absurd

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(

26

26 lat jestem na tej ziemi... z czego: 26 lat córką 22 lata siostrą 8 lat partnerką życiową 1,5 roku żoną i matką... ps. Chwilowy brak czasu przysłania mi możliwości pisania. Nadrobię wszystko niebawem!