Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2014

Strata dziecka a Bóg. Podejście moje.

Zwykłe rzeczy, które się dookoła nas dzieją zależą tylko od nas. Co jest w przypadku, kiedy dzieje się coś niespodziewanego? Na co nie mamy bezpośredniego wpływu? Potocznie mówi się "Bóg daje, Bóg odbiera"... Pewnie i tak mówiłam, dopóki nie straciłam dziecka. Bóg daje... jak wspaniale mu zawdzięczać dobro, powodzenie, szczęście, zdany egzamin, dobry dzień. Kiedy jednak mamy nie zdany egzamin, zły dzień, stos niepowodzeń, czy winimy za to Boga? Czy faktycznie od kogoś nienamacalnego zależy nasz byt?  Pamiętam swoje pierwsze pretensje. Były one właśnie do Boga. "Boże dlaczego?" - myślałam. "Boże proszę nie" - wołałam. W końcu "Boże, daj mi być matką" - marzyłam. Kilka tygodni później moje nastawienie zupełnie się zmieniło. Dlaczego moja wiara nakazuje mi ROZUMIEĆ tą niesprawiedliwość? Zbierać ją na siebie jako łaskę i oznakę SPRAWIEDLIWOŚCI? Skoro sprawiedliwie mnie osądzono cóż musiałam takiego zrobić? Że nie straciłam nerki/palca/włos

...

Kocham Cię! I co z tego? Uciekają me myśli w stronę tylko złego... Kocham Cię! I co zatem? Zranię Cię wiosną, zimą i latem... Kocham Cię! Czy czule? Twój smutek i żal w kieliszku utulę, zwariuję na chwilę, by potem powrócić, by świat Twój do góry nogami przewrócić, by krzyku nie słyszeć, by zdawać się silnym, by nie znać winy i nie czuć się winnym. Kocham Cię... Jak długo? Na tyle by serce było mym sługą, by rozum nie przyjął oczywistości, by dusza nie czuła cienia zazdrości, byś brał najpiękniejsze chwile w mym życiu, by je udeptać tak bezlitośnie, bym już nie czuła się zbyt radośnie, w myśli ciągłym w mej głowie wiciu... Kocham Cię... czy jestem pewna? czy coś to zmieni? Czy widzisz że nie ma już NAS na ziemi? Czy czujesz ten dystans, chłód i żegnanie? Czym zasłużyłam ja sobie na nie?

Rozmówki z dwulatkiem!

Jak ja długo czekałam, aż będę mogła dodać taki post. Jak zazdrościłam tych odzywek mamom, które już mogły rozmawiać ze swoimi dziećmi. Oto kilka naszych rozmów: ja: Wojtusiu chodź do mamy, musimy się przebrać. Wojtek "nie mogę" ja: "no chodź, będziemy szli do babci" W: "Nie mogę Musiu" ja: "bo pójdę sama"! W: "pa Musiu!" ### Wojtek: "Mamaaa Kupa!" ja: "już zrobiłeś, czy przynieść nocnik"? W: "jeszcze, jeszcze robię" Ja: aha...(podchodzę bliżej w celu zidentyfikowania, czy obiekt śmierdzący faktycznie znajduje się w Wojtka pampersie) Wojtek: " NIE DOTYKAJ MNIE, NIE DOTYKAJ MOJEJ PUPY" ! omg... ### Wchodzimy po schodach. Wojtek" jeden, two, three, four, five, six" ! Niedługo będzie ich coraz więcej, a ja zapisuję, żeby nie zapomnieć :)