Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2012

Ten Moment....

Czasami mam wrażenie, że jestem sama sobie... sama dla siebie, bo choć ciało krzyczy to wokół sami głusi. Ciało płacze a wokół sami ślepi. Dusza marzy o zrozumieniu, rozmowie, a wokół sami niemi. Czasami ręce z bezsilności opadają, bo choć serce moje płacze, to sama sobie staram się łatać na nim rany. Sama siebie uspokajać i wprowadzać nieco sztuczny ład, by móc iść dalej. Czemu sztuczny? Może dlatego, że został on boleśnie naruszony a ból ten jest wiecznie niezrozumiały albo lekceważony. Zawsze myślałam, że będę silna sama dla siebie, bo mam pod sercem największy powód do dalszej drogi. Jestem... ale ten stan jest dla mnie huśtawką emocji, z którymi muszę radzić sobie sama. Myślałam też, że powtarzając kilka razy co się ze mną dzieję, doczekam się bezinteresownego odwrotu sprawy, pocieszenia, pomocnej dłoni... Bo ciążowe emocje są czymś, nad czym kobieta nie panuje. Czasem i tak się dzieję, tylko dlaczego zawsze muszę o to prosić? Nie chcę już prosić, nie chcę pytać, mam za mało

Kuchnia i ja po raz drugi..

Udowodnij, że nie jesteś wielbłądem....Jesteś kobietą, umiesz piec, robisz wspaniałe ciasta... Taaaaaaa tak było do czasu! Moja podróż na zakupy bez pieniędzy i karty bankomatowej skłoniła mnie do upieczenia słodkości, skoro już nakupić słodyczy sobie nie mogłam. Babeczka... po ostatnim zakalcu w stosunku 4:5 dla dobrego "bakowego" ciasta miałam wielką niechęć...ale moja mama dała mi pomysł, żebym użyła foremki z kominem, którą zakupił specjalnie mój Mężyk. Tak więc babka upieczona, zakalca zero, ale z foremki to wyjść nie łaska. Pół zostało na dnie a pół wylazło. Pięknie. Jak to powiedziała dobra koleżanka - i tak wszystko wyląduje w brzuchu - smacznego więc :D

Balsam dla duszy

Potrzebuję pisać. Zdecydowanie. Zauważyłam jednak, że mam inaczej niż w teorii. Zwykle to podczas mówienia tworzy się chaos... u mnie tworzy się takowy podczas pisania. Milion myśli na jedną chwilę i każdą chciałabym uwiecznić. Po drodze zapominam część, albo wypisuję tylko skrawkami i tracę wątek. No a wątek mamy jeden - dążyć do tego, by słońce, które zaświeciło rozświetlało się coraz bardziej... Co jeszcze zauważyłam? Zamknęłam się w sobie. Może nie "się" a swoje myśli. W gruncie rzeczy podczas ostatniego roku zdecydowaną większość z nich wypisałam niż wypowiedziałam, bo tak było łatwiej, poniekąd dawało mi to poczucie ulgi. Mówienie o rzeczach dla mnie bolesnych nie przynosi ulgi. Ściska gardło, powoduje dyskomfort, żal... Ostatnio wydarzenia z tamtego roku zostały poruszone przez moją położną. Rozmawiałam z nią...jednak nie czułam się z tym swobodnie, czułam ścisk, blokadę...a w głowie obrazy z tamtego dnia. Czy ta rozmowa do czegoś doprowadziła? Nie. Dotykam brzucha

200-dniówka ;)

Dziś stuknął mi 200-setny dzień ciąży... Wojtuś radośnie wypycha stópki po bokach i skacze po pęcherzu...jeszcze około 2 miesięcy i będę stąpać z nogi na nogę, że może aby już zechce wyskoczyć z brzucha. Postanowiłam zabawić się w ogrodniczkę i kupiłam nasionka rzodkiewki. Tak ją z Mężem uwielbiamy, że chcę ją koniecznie sama wyhodować, niech tylko przestanie wiać a biorę łopatkę i konewkę i zasadzę ją w balkonowej doniczce. Kwiatki i tak by w końcu zwiędły, albo pożarłyby je koty, a rzodkiewka na pewno się nie zmarnuje:) Co jeszcze? Rano w przychodni spotkałam sąsiadkę "ulubioną" moich rodziców. Oczy zaiskrzyły jej się jak żarzące węgle jak zobaczyła mój brzuch. Zrobiło się ciepło, to teraz może wyruszyć z domu i rozpowiadać... oj jak ja nie lubię ludzi, którzy interesują się bardziej czyimś życiem niż swoim. Wścibscy, ciekawscy... żal mi ich, że nie poświęcą tego czasu na urozmaicenie swojego nudnego życia - to jest dobry lek na plotkarstwo :)

O moim podejściu do wyższych sfer słów kilka..

Żyjemy w państwie katolickim, gdzie coniedzielne msze odprawiane są z zegarkiem w ręku, kilka razy dziennie, o kazaniu nie mającym nic wspólnego z nauką życia w wierze. Gdy zdarzało mi się stać, lub siedzieć na mszy, nie umiałam słuchać. Wyłączałam się na tą godzinę, by zadowolić /mamę,babcię,ciocię/, że byłam w kościele. Modlitwa po modlitwie, kazanie, kolejne modlitwy, opłatek, ogłoszenia, pieśni. Godzina smutku, patrzenia na ludzi stojących, ze zwieszonymi na bok głowami, dziećmi biegającymi wokół ławek irytujący starsze pokolenie. Słuchający przekrzykujących się staruszek, skłaniających mnie do myślenia, że jak któraś zaśpiewa głośniej niż druga, to będzie bardziej w niebie. Klepiących na umór modlitwy, które wypowiadają automatycznie, z wyuczonymi przerwami... Modlitwy nie są stworzone przez Boga. Niektóre powstały dopiero w XIII wieku. Czy "modlitwa" nie powinna być spontaniczna? Nasza? Moje podejście? - Niech wiara będzie indywidualną sprawą każdego człowieka -

Absurdy i realia senne...

Zwykle ich nie pamiętam... jednak jak już pamiętam to calutki, od początku - do końca ze wszystkimi szczegółami. Zastanawiam się, czy każdego sny są tak nierealne i absurdalne jak moje. Co na nie wpływa? Czasem wyczuwam zależność snów od tego, jak spędziłam dzień. Jednak nie ma to nic wspólnego z tym, o czym myślałam. (zakładam tą wersję, bo myślę o wielu rzeczach intensywnie a jednak nie śnię o nich w nocy..). Często po obejrzeniu filmu śnią mi się głupoty. Często w snach są "kruczki", które zdarzają się wielu osobą, wymienię kilka takich moich, które pewnie są spotykane w wielu sennych marzeniach. 1) Uciekanie , bieganie. Zauważyłam, że zwykle gdy śniąc uciekam przed kimś, lub chcę gdzies szybko dobiec robię to w zwolnionym tempie. Często wręcz podciągam się na różnych przedmiotach, by móc biec. Stawianie kroków sprawia ból i trudność, znacie to? 2) Latanie. Często śnię, że posiadam tą zdolność. Skąd to się bierze? Z marzeń? Z czegoś nieosiągalnego? Często w tra

Kitki :)

Nasze dwie urwiski :)

Jedna łza

Obietnice, plany, marzenia... wszystko takie piękne. Czasem jednak coś się zbuntuje... coś, na co mamy większy lub mniejszy wpływ. Potem jest krzyk, którego nikt nie słyszy, słowa których nikt nie żałuje. Rany, które zostają na zawsze. Dlaczego mnie to rusza tylko na chwilę? Może dlatego, że mam większą ranę na sercu, która nigdy się nie zabliźni. Rana, która otwiera się bardziej, kiedy wychwyci ten słabszy moment w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca...  Każdy chciałby, żeby było jak w bajce... Każdego bajka jest inna, możliwe, że czasem kogoś ranią moje małe szczęścia i nadzieję, że ktoś nie rozumie smutków i złych dni ..ale wtedy powinien usiąść i zastanowić się, czego tak naprawdę chce w życiu i puścić swoją bajkę na inny tor. Bo każda historia może mieć epizod, na jaki pracujemy. Łzy są po to by ulżyć, oczyścić, wykrzyczeć nie otwierając ust. By zakończyć jakiś rozdział w swoim sercu i puścić go na inny tor... albo po wyciszeniu kontynuować. Jednak im bardziej czuję się w tym sa

...Marzenia...

Może za rok... spakujemy materace, olejek do opalania, mały dmuchany basenik i Ciebie. Tatuś będzie nosił w wiaderkach wodę, żebyś mógł się kąpać i bawić. Zrobimy kanapki i urządzimy rodzinny wypad nad wodę. Kupimy duży parasol, żeby nie spiekło Cię słońce... ~~ Pójdziemy na spacer do zoo. Zobaczymy jakie polubisz zwierzątka. ~~ Zdecydowanie wybierzemy się w góry na jakiś weekend, a może nad morze? Będziemy budować Ci zamki z piasku. Jestem szczęśliwa jak marzę. Tylko czemu boję się marzyć? Jeszcze około 12 tygodni...