Przejdź do głównej zawartości

Balsam dla duszy

Potrzebuję pisać. Zdecydowanie. Zauważyłam jednak, że mam inaczej niż w teorii. Zwykle to podczas mówienia tworzy się chaos... u mnie tworzy się takowy podczas pisania. Milion myśli na jedną chwilę i każdą chciałabym uwiecznić. Po drodze zapominam część, albo wypisuję tylko skrawkami i tracę wątek. No a wątek mamy jeden - dążyć do tego, by słońce, które zaświeciło rozświetlało się coraz bardziej...

Co jeszcze zauważyłam? Zamknęłam się w sobie. Może nie "się" a swoje myśli. W gruncie rzeczy podczas ostatniego roku zdecydowaną większość z nich wypisałam niż wypowiedziałam, bo tak było łatwiej, poniekąd dawało mi to poczucie ulgi. Mówienie o rzeczach dla mnie bolesnych nie przynosi ulgi. Ściska gardło, powoduje dyskomfort, żal... Ostatnio wydarzenia z tamtego roku zostały poruszone przez moją położną. Rozmawiałam z nią...jednak nie czułam się z tym swobodnie, czułam ścisk, blokadę...a w głowie obrazy z tamtego dnia. Czy ta rozmowa do czegoś doprowadziła? Nie.

Dotykam brzucha i czuje małą "wypukłość", może to kolanko, może piętka... jak ją głaszczę to ucieka, jak odsunę rękę, to wraca znowu. Jest to cudowne uczucie i piękna chwila... i to tylko tyle a zarazem wszystko co na tą chwilę mam. Więc... chcę cieszyć się tą chwilą.

Radość, szczęście? Ma miejsce w moim życiu, jednak nie są zamienne ze smutkiem i żalem, jak niektórzy by oczekiwali. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy można w ogóle czegoś ode mnie oczekiwać, lub czegoś się po mnie spodziewać. Nastroje wpadają i wypadają jak huragan, podobnie jak łzy. Czasem z błahych powodów, czasem z bezsilności, złości... Czasem po prostu tak jak pisanie są ulgą dla moich myśli i duszy.

Komentarze

  1. Dla mnie zawsze pisanie szło duzo łatwiej niż mówienie, tak mam do dziś i bede miała do śmierci, wiec pewnie masz podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz kochana, to bardzo pomaga w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz,wczoraj na rekolekcjach ojciec mówił to samo.Mówił,abyśmy nie zamykali się ze swoimi żalami,bo one wcześniej czy później skumulują się i obrócą się przeciwko nam.
    Opowiadał o domu w którym przeprowadzał egzorcyzmy,działy się tam niesamowite rzeczy.Jednego dnia auto stało w garażu normalnie a następnego dnia zupełnie inaczej i inne rzeczy.Przyjechał na to miejsce,rozmawiał ze wszystkimi mieszkańcami tego domu. Jeden raz był,odprawił egzorcyzm,niby spokój,ale po tygodniu znów to samo się działo.
    Za drugim razem jak przyjechał,babcia która była już w demencji i mieszkała w tym domu zaczęła z nim rozmawiać.Okazało się,że kilkadziesiąt lat wcześniej owa pani kochała się z przypadkowo poznanym żołnierzem i zaszła w ciążę.Popełniła aborcję.

    Nigdy się z tego nie wyspowiadała,miała żal do siebie o to.Babcia zapomniała o tym.
    Wszystko to spowodowało właśnie taką sytuację w domu i powoduje,że nasze żale,nie wykrzyczane,nie wypowiedziane kumulują się w nas.Często Bóg przez złe rzeczy,pozwolenie takim złym duchom robi coś dobrego i one są przyczynkiem.

    Mi pomaga mówienie o mojej tragedii. Nie zamknęłam się na innych,może dlatego,że jestem położną,pedagogiem,lubię mówić,a może dlatego,że dziecko miało tylko 10 tygodni?Nie wiem-mi pomaga.

    Masz racje w głowie krąży milion myśli niby wiesz co napisać,a jak przychodzi co do czego to nie wiemy jak to ubrać w odpowiednie słowa-niestety one często nie rozumiane są przez osoby które cię nie znają.Łatwo oceniać innych-niestety to nasza ludzka wada.Na szczęśćie to Bóg będzie nas oceniał,nie ludzie.

    Pozdrawiam cię i życzę aby Bóg doświadczył cię macierzyństwem takim jakie pragniesz. A jako położna życzę szybciutkiego porodu i oby to była najwspanialsza chwila w twoim życiu.:*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Kosmetyki naszego dzieciństwa, które podkradam dziecku :)

Często różne zapachy, melodie, gesty przywołują przeróżne wspomnienia, niezależnie od tego, gdzie pachną, gdzie grają, czy gdzie mają miejsce. Zapach jednak jest zdecydowanie najsilniejszym bodźcem, który potrafi pobudzić nasz mózg do intensywnej pracy.  Istnieją też takie rzeczy, których zaczęłam używać ponownie i chyba tylko z tego powodu, że jestem matką.  Przewagę w tym wszystkim stanowią kosmetyki do ciała i przyznam szczerze, że cieszę się, że urodziłam Wojtka, bo nie pamiętam kiedy wcześniej sięgałam po jakiekolwiek kosmetyki do pielęgnacji ciała. Odkąd jednak Wojciech jest przy moim boku, podkradam mu balsamy i mydełka :) Jakie kosmetyki do pielęgnacji skóry powinniśmy mieć dla dzieci? krem na odparzenia – szkoła tutaj jest różna. U nas zawsze sprawdzał się sudocrem, ale zdecydowanie mocno wysuszał. Z tych delikatniejszych królował Linomag i Nivea. Używamy sporadycznie do dziś, mimo, że Wojtek ma już 3 lata.   łagodny płyn do kąpieli – Najlepiej 2w1, jest delikatn

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze