Przejdź do głównej zawartości

Czasem tak bardzo brak sił...

Brak sił, by powiedzieć jak bardzo oczekuję drobnych gestów, o które tyle razy prosiłam, czasem nawet wprost. Dlaczego one nie procentują, nie tkwią w pamięci..?
Kobieta czasem musi płakać.
Mężczyzna tego nie zrozumie, ale tylko wtedy, kiedy naprawdę nie chce tego zrozumieć.
Gdyby najpierw ruszył głową to nie zadawałby zbędnych pytań a po prostu ...był. Przytulił, otarł łzy, pocieszył, albo pomilczał.
A teraz? Teraz starasz się uciec od tego, odwrócić głowę, zostawić mnie jeszcze bardziej samą niż jestem.

Każdy z nas w swoim smutku i żalu jest po części sam. Czasem, jak bardzo byśmy nie walczyli o wsparcie, nie otrzymamy go.
Czasem czuję się całkiem sama...

Przesadzam, histeryzuję, upieram się.

Niepotrzebnie, zbędnie wyolbrzymiam.

Bo cóż wielkiego mogą znaczyć łzy? Wobec osoby, która nie jest przyzwyczajona do wydalania złych emocji w ten sposób, właśnie to. Przesadę, histerię.

A może znaczą żal, bezradność, niemoc i wołanie o Ciebie?

Komentarze

  1. A jeszcze mając na względzie to, że jesteś w ciąży...
    U mnie łzy w ciąży potrafiły się lać strumieniami...

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, nie było mnie tutaj (wow, strona zupełnie inna!) i nie wiedziała, że takie olbrzymie zmiany u Ciebie! Spodziewasz się małej/małego Spodziewajki! Cudownie! : )

    Łzy? Ja ostatnio codziennie wydalam tak emocje. I nie tylko emocje. Ostatnio naprawdę płaczę dzień w dzień - człowiek sobie nie zdaje sprawy na co dzień, jak łatwo można doprowadzić kogoś do łez jednym lub dwoma słowami czy gestem. A nawet emocjami, które słyszymy w głosie. I już wystarczy, by popłynęły. A ja nie jestem w ciąży. Ty masz dodatkowo usprawiedliwienie.

    A na dodatek: Faceci nie rozumieją łez. Czasem, jak sami popłaczą, co się zdarza raz na Bóg-wie-jaki czas, to przez krótki czas rozumieją, że można płakać. Potem dopada ich amnezja i reset pamięci. I od nowa - nie wiedzą, "o co płaczesz"

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. po płaczu jest lżej... człowiek jest wtedy tak zmęczony i do tego ten ból głowy, że idzie się spać.. dobrze jest dać upust emocjom.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widać że hormony buzują :)
    Tylko mimo wszystko czy siły są, czy nie - trzeba rozmawiać o tym co się dzieje. Faceci mają inaczej zbudowany mózg, inaczej interpretują bodźce. Wiec jak mu nie powiesz: jestem samotna, potrzebuję, więcej bliskości - nie zgadnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. czasami trzeba sobie poplakac. Robi sie wtedy czlowiekowi lzej na sercu. I to prawda co ktos wyzej napisal - faceci nie rozumieja lez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widziałaś płaczącego faceta??? Z reguły płaczą w ukryciu i się tym nie chwalą. Nie jest to powód do dumy dla mężczyzny, ale gwarantuję Ci ,że doskonale je rozumieją, szczególnie przez to, że nie płaczą nagminnie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(