Wpadłam na genialny pomysł nażarcia się zozoli wiśniowych przed USG, co by Wojtuś pomachał do B. rączką. Tak mocno machał, że w rezultacie nie mam fotki z USG i lekarz śmiał się, że tak rozkicałam Synka.
Pokazywał B. każdy centymetr jego ukochanego ciałka, najdłużej zatrzymali się na...siusiaku. Który niewątpliwie pozostał siusiakiem. Nasz stu-procentowy Synuś waży około pół kilograma i ma się dobrze. Nie widziałam za dużo z tego USG, bo B. był odbiorcą wszystkich informacji od lekarza, ale za to ujrzałam coś równie pięknego. Jego uśmiech - szczery, radosny, pełny i szczęśliwy uśmiech, który trwa do teraz....
Pokazywał B. każdy centymetr jego ukochanego ciałka, najdłużej zatrzymali się na...siusiaku. Który niewątpliwie pozostał siusiakiem. Nasz stu-procentowy Synuś waży około pół kilograma i ma się dobrze. Nie widziałam za dużo z tego USG, bo B. był odbiorcą wszystkich informacji od lekarza, ale za to ujrzałam coś równie pięknego. Jego uśmiech - szczery, radosny, pełny i szczęśliwy uśmiech, który trwa do teraz....
nie wiedziałam, że zozole mają aż taki wpływ hehe :)
OdpowiedzUsuń