Przejdź do głównej zawartości

Jedna łza

Obietnice, plany, marzenia... wszystko takie piękne.
Czasem jednak coś się zbuntuje... coś, na co mamy większy lub mniejszy wpływ. Potem jest krzyk, którego nikt nie słyszy, słowa których nikt nie żałuje. Rany, które zostają na zawsze. Dlaczego mnie to rusza tylko na chwilę? Może dlatego, że mam większą ranę na sercu, która nigdy się nie zabliźni. Rana, która otwiera się bardziej, kiedy wychwyci ten słabszy moment w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca...
 Każdy chciałby, żeby było jak w bajce...

Każdego bajka jest inna, możliwe, że czasem kogoś ranią moje małe szczęścia i nadzieję, że ktoś nie rozumie smutków i złych dni ..ale wtedy powinien usiąść i zastanowić się, czego tak naprawdę chce w życiu i puścić swoją bajkę na inny tor. Bo każda historia może mieć epizod, na jaki pracujemy.


Łzy są po to by ulżyć, oczyścić, wykrzyczeć nie otwierając ust. By zakończyć jakiś rozdział w swoim sercu i puścić go na inny tor... albo po wyciszeniu kontynuować. Jednak im bardziej czuję się w tym sama...tym będzie mi ciężej.

Komentarze

  1. Nie potrafię sobie wyobrazić tego bólu, który przeżywasz, jedyne co mogę dać od siebie to kilka słów otuchy i wiarę w to, że Kubusiowi jest tam o wiele lepiej. Ściskam mocno :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tylko nadzieję, że łzy szybko ustaną i znów pojawi się uśmiech :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że nie tylko ja miałam ostatnio załamkę. Aczkolwiek przynajmniej mówię o co chodzi, mogę sobie w ten sposób ulżyć. Nie wiem, czym jest Twoja rana i czemu nie da rady jej zabliźnić, ale wiedz, że dobrze Ci życzę i wierzę, że masz przed sobą równie świetlaną przyszłość, co w jakiejś bajce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi przykro, że cierpisz.
    Los był dla Ciebie nie sprawiedliwy.
    Trzymaj się mocno i nie poddawaj.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(