Przejdź do głównej zawartości

Ten Moment....

Czasami mam wrażenie, że jestem sama sobie... sama dla siebie, bo choć ciało krzyczy to wokół sami głusi. Ciało płacze a wokół sami ślepi. Dusza marzy o zrozumieniu, rozmowie, a wokół sami niemi.

Czasami ręce z bezsilności opadają, bo choć serce moje płacze, to sama sobie staram się łatać na nim rany. Sama siebie uspokajać i wprowadzać nieco sztuczny ład, by móc iść dalej. Czemu sztuczny? Może dlatego, że został on boleśnie naruszony a ból ten jest wiecznie niezrozumiały albo lekceważony.

Zawsze myślałam, że będę silna sama dla siebie, bo mam pod sercem największy powód do dalszej drogi. Jestem... ale ten stan jest dla mnie huśtawką emocji, z którymi muszę radzić sobie sama.

Myślałam też, że powtarzając kilka razy co się ze mną dzieję, doczekam się bezinteresownego odwrotu sprawy, pocieszenia, pomocnej dłoni... Bo ciążowe emocje są czymś, nad czym kobieta nie panuje. Czasem i tak się dzieję, tylko dlaczego zawsze muszę o to prosić? Nie chcę już prosić, nie chcę pytać, mam za mało już sił, by jeszcze starać się walczyć o bezinteresowne ciepło.

Myślałam, że mówiąc o tym co mnie boli mam wsparcie. Co mam zatem? Mówiąc co mnie boli kopię sobie dół, a potem? A potem zostaję do niego wepchana. Tak zdecydowanie nie funkcjonuje wsparcie.

Wszystko jest nie tak, i wszystko daje mi odczuć, że to ja stwarzam tą wizję.

Nawet jeśli, to moje koło ratunkowe, moi przyjaciele, moja bratnia dusza, moja miłość... już chyba nie mają siły mnie z tego wyciągnąć. Wolą być głusi.


Mam dość, nie zasłużyłam żeby płakać z bezsilności.

Komentarze

  1. Och jej... to nei dobrze, ze tak się czujesz, chociaż ja huśtawki nastrojów mam bez ciazy, az sie boje co to bedzie jak zajdę :P Mam nadzieję, że niedlugo się uspokoisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. eh...ta samotność w tłumie.
    B przeczytaj i zaopiekuj się nią...bo teraz wsparcie mimo, że dla Ciebie trudne jest dla niej bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że czujesz się duchowo już znacznie lepiej. Ciężko Ci pewnie, że jesteś sama ze swoimi myślami i emocjami :( pisz tu nam co Ci leży na sercu :* służymy radą :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Idź, przytul się do męża i pamiętaj, że buzują w Tobie hormony, więc jesteś wrażliwsza na wiele dodatkowych stanów emocjonalnych. Już niedługo wszystko się unormuje, przytulisz i męża, i Wojtusia, i jakoś się wszystko poukłada, zobaczysz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ostatni-listek-wstydu11 kwietnia 2012 18:15

    Ja wspominam ze śmiechem jak mój M. odwoził mnie na pociąg do Opola, byłam już chyba w 8 miesiącu i nagle zaczęłam histerycznie płakać, że ja mam taką wielką rodzinę i tak ich wszystkich kocham, a kompletnie nie mam czasu, żeby ich odwiedzać. Mało mi pociąg nie uciekł, bo nie mogłam się uspokoić! Nie panuje się nad hormonami kompletnie i wszystko urasta do niebotycznych rozmiarów, i szczęście i nieszczęścia. Życzę, żeby wszystkie ciążowe smutki okazały się jednak nie takie wielkie i żebyś je później mogła radośnie obśmiewać:) uściski!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(