To było 7 lat temu... moje 18-te urodziny, jakże wyczekane, jakże zwariowane... spędzone ze znajomymi w nieistniejącym już klubie "epicentrum", organizowane dzień wcześniej by o północy wykrzyczeć sto lat i wkroczyć w dorosłe życie. Zabawa boska, muzyka gra... jest tam nawet mój przyszły Mąż, o czym wtedy nie miałam pojęcia i nie chciałam też przyjąć do wiadomości. To była chyba pierwsza impreza, na której był poprzez moje zaproszenie, gdzie zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Około północy koleżanka odbiera telefon, mama każe wracać do domu, bo Papież umiera. Potraktowaliśmy tą informację z przymrużeniem oka, niedługo później wracaliśmy zgraną paczką do domu.
Popołudniem 2.04.2005 przyszłą rodzina, babcie, dziadek, kuzynka kuzyn... ale atmosfera była nieciekawa. O smutnych minach "przeczekaliśmy" ten wieczór i wszyscy byliśmy z Nim.
Jakże byłam smutna, że tą datę wybrał sobie nasz kochany Papież na swoje odejście...
Wczoraj.
To już 7 lat jak go nie ma, a ja skończyłam 25 lat. Matko to tak dużo... Ale wczoraj oglądając wiadomości usłyszałam coś innego niż przez te 7 lat. Że nasz Papież wybrał sobie ten dzień i poszedł dalej...poszedł do nieba. Momentalnie chyba pojaśniałam i zrobiło mi się miło. Bo jeśli on poszedł dalej, to jednak dzień moich urodzin zaczął być dla mnie znów wyjątkowy. Czemu? Bo wierzę, że spotkamy się kiedyś z tymi, co poszli dalej...niektórzy zbyt wcześnie..o całe życie za wcześnie.
Dostałam od Męża piękny bukiet kwiatów, niecodzienny, odważę się nawet napisać, nietuzinkowy .
Co jeszcze dostałam? Niespodziankę, bo razem z bukietem o 12:00 wrócił do domku i już ze mną został. Zrobił zakupy i obiad, a potem dołożył swoje 90% do moich 10% w sprzątaniu mieszkanka.
W ramach tortu zrobiłam andruta, bo zajęło mi to tylko 10 minut stania (niestety ostatnimi czasy nie mogę długo stać, prasować, odkurzać... plecy wysiadają i brzuch twardnieje), ale w najbardziej optymistycznej wersji jeszcze około 50 dni ;) Potem będę już stąpać z nogi na nogę do terminu, lub do momentu aż zacznie Wojtuś chcieć wyjść:)
To był naprawdę miły dzień... a dziś... dziś już wszystko wraca do normy...
Popołudniem 2.04.2005 przyszłą rodzina, babcie, dziadek, kuzynka kuzyn... ale atmosfera była nieciekawa. O smutnych minach "przeczekaliśmy" ten wieczór i wszyscy byliśmy z Nim.
Jakże byłam smutna, że tą datę wybrał sobie nasz kochany Papież na swoje odejście...
Wczoraj.
To już 7 lat jak go nie ma, a ja skończyłam 25 lat. Matko to tak dużo... Ale wczoraj oglądając wiadomości usłyszałam coś innego niż przez te 7 lat. Że nasz Papież wybrał sobie ten dzień i poszedł dalej...poszedł do nieba. Momentalnie chyba pojaśniałam i zrobiło mi się miło. Bo jeśli on poszedł dalej, to jednak dzień moich urodzin zaczął być dla mnie znów wyjątkowy. Czemu? Bo wierzę, że spotkamy się kiedyś z tymi, co poszli dalej...niektórzy zbyt wcześnie..o całe życie za wcześnie.
Dostałam od Męża piękny bukiet kwiatów, niecodzienny, odważę się nawet napisać, nietuzinkowy .
Co jeszcze dostałam? Niespodziankę, bo razem z bukietem o 12:00 wrócił do domku i już ze mną został. Zrobił zakupy i obiad, a potem dołożył swoje 90% do moich 10% w sprzątaniu mieszkanka.
W ramach tortu zrobiłam andruta, bo zajęło mi to tylko 10 minut stania (niestety ostatnimi czasy nie mogę długo stać, prasować, odkurzać... plecy wysiadają i brzuch twardnieje), ale w najbardziej optymistycznej wersji jeszcze około 50 dni ;) Potem będę już stąpać z nogi na nogę do terminu, lub do momentu aż zacznie Wojtuś chcieć wyjść:)
To był naprawdę miły dzień... a dziś... dziś już wszystko wraca do normy...
dobrze, ze tak wlasnie na to patrzysz.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzin :))
Najlepsiejszego! Cwiarteczki są fajne :D Buahahah :D
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego
OdpowiedzUsuńTroszkę spóźnione ale mimo wszystko najlepsze życzenia :)
OdpowiedzUsuńA kwiaty są piękne, cieszą oczy i duszę. Pozdrawiam
niecodzienna-ana.blogspot.com
To już siedem lat?!
OdpowiedzUsuńCzas biegnie tak szybko, a dla mnie widać wciąż stoi w miejscu gdyż mam wrażenie, że śmierć Papieża była wczoraj.
*
Bukiet jest piękny podoba mi się ponieważ nie jest oklepany.
*
Spóźnione: Wszystkiego Najlepszego z okazji 25 urodzin!
Pozdrawiam.
Aguś ale ze mnie świnia !!! Zapomniałam o Twoich urodzinach ! Przepraszam !!!! Życzę Ci wszystkiego naaaaj :* Spełnienia marzeń i żeby maluch nie dawał Ci za bardzo w kość !!! :* Asiek :*
OdpowiedzUsuń