Karmiąc dziecko piersią wysyłam dziecku pozytywne fluidy, ochronę, wszystko czego potrzebuje. Karmiąc dziecko piersią jestem jak ktoś mu niezbędny do życia, ktoś potrzebny, niezastąpiony. Od jakiś 3 tygodni karmiąc Wojtusia piersią przeżywam koszmar. Po zaledwie 3-5 minutach Wojtek wije się, wygina, płacze, jakby coś było nie tak. Od tych 3 tygodni daję sobie czas... ale czasu minęło już sporo, a diagnozy nie ma. Dodatkowo pojawiły się wielgaśne kolki nawet 3 razy dziennie i problem z ciemieniuchą. Pierwsza wizyta u lekarza nie przyniosła rezultatu, a temat został troszkę zbagatelizowany i odsunięty na bok.
Ja, nadgorliwa matka znalazłam już co najmniej 2 przyczyny tego stanu, no ale przecież nie o to chodzi, żebym wchodząc do lekarza stawiała diagnozę. "Dzień dobry, przychodzę z nietolerancją laktozy", bądź "Dzień dobry, mamy tu przypadek alergii pokarmowej". Heh! No halo. Boje się, że w takim przypadku karmiąc uparcie Wojtka piersią sprawiam mu ból brzuszka i problemy z jelitami. Uważam na to, co jem, nie piję nic gazowanego, właściwie tylko wodę, nie jem cytrusów, słodyczy i ograniczam nabiał, no ale co z tego, skoro problem jest, a ja zaczynam się coraz gorzej czuć. Daję sobie ostateczny czas do końca przyszłego tygodnia, w tym czasie postaram się porozumieć z położną i wybrać się do lekarza. Jeśli nic nie poradzimy, to kończymy niestety karmienie piersią, a co za tym idzie - nie będę już jedyną osobą, która będzie w stanie zaspokoić potrzeby żywieniowe Wojtusia. Chciałabym, żeby tak nie było, no ale zobaczymy. Póki co karmienie to nerwy moje i Wojtusia a przy okazji męża, no a przecież nie o to chodzi..
Zrobiło się ostatnio chłodniej i zdecydowanie bardziej odpowiada nam taka pogoda. Wolę się ubrać cieplej niż łazić po domu na golasa bo już bardziej rozebrać się nie można. Zauważyłam dodatkowo, że mój Syn jest ciepłolubny. Ostatnio nie mógł zasnąć nad ranem i udało mu się to dopiero jak przykryłam go kocem i swoją kołdrą (nad ranem, kiedy Wojtek wstaje wyspany o 5 a mnie jeszcze chce się spać, to biorę go do siebie do łóżka i tak jeszcze dosypiamy do 8 :) ).
Nasze szczęście waży już prawie 6kg i ma 67cm...kiedy On tak urósł? :D
Ja, nadgorliwa matka znalazłam już co najmniej 2 przyczyny tego stanu, no ale przecież nie o to chodzi, żebym wchodząc do lekarza stawiała diagnozę. "Dzień dobry, przychodzę z nietolerancją laktozy", bądź "Dzień dobry, mamy tu przypadek alergii pokarmowej". Heh! No halo. Boje się, że w takim przypadku karmiąc uparcie Wojtka piersią sprawiam mu ból brzuszka i problemy z jelitami. Uważam na to, co jem, nie piję nic gazowanego, właściwie tylko wodę, nie jem cytrusów, słodyczy i ograniczam nabiał, no ale co z tego, skoro problem jest, a ja zaczynam się coraz gorzej czuć. Daję sobie ostateczny czas do końca przyszłego tygodnia, w tym czasie postaram się porozumieć z położną i wybrać się do lekarza. Jeśli nic nie poradzimy, to kończymy niestety karmienie piersią, a co za tym idzie - nie będę już jedyną osobą, która będzie w stanie zaspokoić potrzeby żywieniowe Wojtusia. Chciałabym, żeby tak nie było, no ale zobaczymy. Póki co karmienie to nerwy moje i Wojtusia a przy okazji męża, no a przecież nie o to chodzi..
Zrobiło się ostatnio chłodniej i zdecydowanie bardziej odpowiada nam taka pogoda. Wolę się ubrać cieplej niż łazić po domu na golasa bo już bardziej rozebrać się nie można. Zauważyłam dodatkowo, że mój Syn jest ciepłolubny. Ostatnio nie mógł zasnąć nad ranem i udało mu się to dopiero jak przykryłam go kocem i swoją kołdrą (nad ranem, kiedy Wojtek wstaje wyspany o 5 a mnie jeszcze chce się spać, to biorę go do siebie do łóżka i tak jeszcze dosypiamy do 8 :) ).
Nasze szczęście waży już prawie 6kg i ma 67cm...kiedy On tak urósł? :D
Mam nadzieje, że tym razem lekarze nie zbagatelizują problemu a jak tak, to kopa z obcasa i pół obrotu :)
OdpowiedzUsuńLekarze czasem naprawdę nie powinni nosić przed nazwiskiem skrótu dr Dlaczego napisałaś że nie będziesz jedyną osobą która jest w stanie zaspokoić potrzeby żywieniowe? Przecież matką jest się zawsze a czy się karmi piersią czy nie to inna sprawa
OdpowiedzUsuńBo teraz tatuś czy babcia też mogą go nakarmić:) ot takie samolubne przemyślenie :)))
UsuńMoże i mleko mamy to pokarm bezcenny dla dziecka, ale plusów karmienia butelką też też mnóstwo, a główny taki jak piszesz, że karmiącą nie musi być mama :):) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAlergia to chyba niezbyt bo od razu by było widać po skórze. Ja ponoć też strasznie grymasiłam przy jedzeniu. Nie lubiłam jak się mnie zmusza, wolałam sobie poleżeć przy cycku mamy i już. Ale brak karmienia piersią to nie tragedia. Wiem, że się boisz go stracić, ale...
OdpowiedzUsuń... dzieci nie są dla rodziców. To rodzice są dla dzieci. Musisz kochać swoje życie, nie tylko żyć dla swojego dziecka, bo go w przyszłości możesz sobą przytłoczyć.
oj przytłoczyć go bym nie chciała ;P
UsuńFajnie napisane - dzięki :*