Przejdź do głównej zawartości

I się zesrało...(uwaga-wulgaryzmy)

Ponieważ "ostatni raz" istniał u nas wiele razy...tym razem jest to pierwszy raz po ostatnim razie. Napiszę ogólnikowo i wprost.

Jestem wieśniarą głupią, która zdecydowanie musi się leczyć. Musi iść do psychologa, bo powiedziała swojemu mężowi "idź popatrz w lustro na siebie" po dostrzeżeniu jego pełnej zgrozy miny wykrzykującej "zastanów się nad sobą..".

Pełen dorosłości mąż odwraca się na pięcie krzycząc i wskazując palcem "zaczynasz mnie wkurwiać, nie pyskuj do mnie, nie jestem Twoim kolegą, do mamy tak się możesz odzywać".

Dalej:

"sama popatrz na siebie"
"mam Cię w dupie"
"jesteś pojebana"

odkładam Wojtka do łóżeczka i biegnę... Celuję otwartą ręką w twarz.. Nie trafiam. Za drugim i trzecim razem też nie. Puls skacze do nienormalnych wartości... myślę...myślę co ja zrobiłam nie tak, że mężczyzna mojego życia tak mnie traktuje.

Chyba uroiłam sobie w głowie zbyt szczęśliwy model rodziny. Patrząc na swoich rodziców, gdzie tato zawsze był pomocną ręką dla mamy i dla nas nie wyobrażałam sobie, że mając męża życie może tak wyglądać. Po prostu byłam przekonana, że po ślubie jest tak, jak ja miałam w domu. Nie zawsze kolorowo, ale zawsze z szacunkiem, z miłością i bukietem starań.

Co ja tutaj robię? Kocham... kocham i dowiaduję się z sytuacji na sytuację, że druga strona chyba jednak nie kocha.

Co dalej? Nie wiem. To moja porażka, że zakochałam się bez pamięci i nie dostrzegłam, że moje uczucie jest nieodwzajemnione.

Nie czuję się tu potrzebna.

Komentarze

  1. Coż, nie wiem co powiedziec, ale gdyby moj M. do mnie takich słow użył, to wykopałabym go za drzwi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudna sprawa :( mam nadzieję, że będzie dobrze. A Ty pamiętaj! Jesteś cudowną kobietą i wspaniałą mamą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że na pewne przemyślenia nigdy nie jest za późno. I uważam, że nie ma na co czekać. Nie ma po co czekać na poprawę, na zmiany. Jeśli już teraz czujesz się niepotrzebna przy nim, to świadczy o tym, że to nie jest to co miało być. Nie pozwól byś za 30 lat obudziła się obok niego i stwierdziła, że irytujecie siebie nawzajem i już nic pomiędzy wami nie ma, a Ty straciłaś przy jego boku pół życia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie poddawaj się. Wiesz, że rozmowa moze dużo wyjśnić. Poza tym jakby Cię nie kochał to by się z Tobą nie ożenił a stało się inaczej

    OdpowiedzUsuń
  5. Uciekaj, nie czekaj na nic. To straszne kiedy drugi człowiek tak nas traktuje... Za znęcanie się psychiczne nie należy się druga szansa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie pozwól się tak traktować !!! To nie jest normalne, gdy "ukochany" przez Ciebie mężczyzna traktuje cię w ten sposób. Serce pęka na samą myśl, że tak można powiedzieć do drugiej, bliskiej osoby. Prawdą jednak jest to, że najłatwiej zranić bliskich, obcy lub pseudo przyjaciele nie odbierają tego do siebie, lub odwracają się od takiego człowieka, zatem takie słowa padają z reguły do tych, których zranić najłatwiej. Tylko niedowartościowany człowiek tak traktuje innych, ktoś musiał zrobić mu w życiu krzywdę, jednak nie jest mi go żal skoro tak traktuje najbliższą osobę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po prostu nie dogadujecie się na tym etapie waszego życia. Czas na poważne rozmowy, a nie dzikie wyskoki i obarczanie winą siebie nawzajem za problemy dnia codziennego. Chyba za dużo wymagacie od siebie nawzajem, a za mało od siebie samych. Czas zrobić porządki z sobą, a dopiero później robienie wycieczek do drugiej osoby. W tym miejscu waszego życia rozmowy należy zacząć prowadzić jak by się rozmawiało z zupełnie obcym człowiekiem z szacunkiem i chęcią zrozumienia drugiej osoby. Uczucia uczuciami, a tworzenie rodziny to inna bajka i może niekoniecznie do waszej będzie pasował model z Twojej głowy, a czas tworzyć ją w/g modelu z Waszych głów. Porzucić, zerwać, zaniechać, obrażać jest łatwo...czas na trudną i ciężką pracę, której za was nikt nie wykona, ale gwarantuję Ci , że na końcu czeka nagroda. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przykre to co piszesz, ale czy aby na pewno wszystko stracone?

    OdpowiedzUsuń
  9. Macie wspaniały owoc miłości Wojtusia, trochę po drodze gdzieś zaniedbaliście tę miłość Waszą. To tak , jak z roślinka jak nie dbasz o nią więdnie i usycha. Czasem można ją odratować, ale w ostatniej chwili.Przytulcie się znowu i powspominajcie jak to było kiedyś i porozmawiajcie i powiedz mu jak bardzo go kochasz i nie chcesz ,żeby tak mówił do Ciebie, bo Cie to rani. Czasem trzeba wyciągnać rękę pierwszemu.Twój mąż pewnie to w gruncie rzeczy dobry człowiek, inaczej nie wyszłabyś za niego...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(