Przejdź do głównej zawartości

Dżdżowniczka

Jeszcze kilka dni temu, dosłownie parę chwil... śmiałam się z chińskiego sposobu przemieszczania się Wojtka. Ma tyle energii, chęci i uśmiechu, że chęć dostania się do konkretnego przedmiotu jest po prostu komiczna. Wczoraj zmotywował mnie do umycia podłogi, ponieważ piankowe puzzle 150x150 przestały mu wystarczać do zabawy. Co chwila jakaś zabawka przypadkiem wyrwie się poza teren wojtkowy i koniecznie trzeba po nią iść. Wczoraj przerabiałam również otwieranie szafek i szuflad. Dziś Wojtek zauważył, że w doniczkach z kwiatkami jest ziemia. Bardzo fajna i ciekawa ziemia!

Tak więc pełza sobie Wojtek demolka a za Wojtkiem pełza matka wariatka, przerzucając co chwilę przedmioty z jego pola widzenia. Odsuwając kwiatki, domykając szafki, polerując koszulą podłogę i podkładając pieluchę pod cieknącą ślinę. Fajnie jest. Liczę na spadek wagi do końca miesiąca (swojej oczywiście).

Przechodząc do tematu kulinarnego to zrobiłam całkiem pyszną zupkę dla Wojtka. Mimo, że bez przypraw jedliśmy razem ze smakiem. Do tego Wojtek polubił długie kukurydziane chrupki. Potrafi wciągnąć 3 pod rząd. Ciężko jednak potem z chrupek oczyścić ubrania, krzesełko, Wojtka i mnie. Frajda jest!

Komentarze

  1. pamiętam, że jeszcze niedawno to ja pełzałam za moją uciekającą dwójką, której psoty były w głowach, często nie wiedziałam,gdzie reagować najpierw ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie...dwójką :) Nie wyobrażam sobie tego. Mogłoby się wydawać że po bliźniakach mała Li to będzie pestka... biedne musiałyście się nacierpieć - oby teraz już tylko z górki!

      Usuń
  2. Zobaczysz jak trzeba wszystko z drogi usuwać jak zacznie biegać hehe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj koleżanka wpadła z malutką swoją biegającą - zobaczyłam ile jeszcze mam do schowania :)

      Usuń
  3. Rzyganko jeszcze opisz bedzie do kolekcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skądże to poirytowanie? ;)

      Usuń
    2. To nie poirytowanie tylko zauwazylem, ze czegos mi tu brakuje. Ominelas wazny punkt dzieciecych posilkow - bekniecie.

      Usuń
    3. Ominęłam też przełykanie, plucie, gadanie przy jedzeniu kolejnym razem się poprawię. Beknięcie jak beknięcie - samo wpisane nie ujęłoby melodii tego etapu.

      Usuń
    4. Jak sie postarasz to na pewno ci sie uda.

      Usuń
    5. Najwyżej rozczaruję Pana złośliwego ;]

      Usuń
    6. Nie chce byc rozczarowany.

      Usuń
    7. weź się salim usuń i nie drażnij czytelników

      Usuń
    8. komuś w życiu nie wychodzi?? :)

      Usuń
  4. No to Wojtuś jak na prawdziwego chłopca przystaje daje popalić :) Ale fajnie, że jest go "coraz więcej" hehehe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu kamień z serca z tym pełzaniem. Czekałam na to bardzo :)

      Usuń
  5. Super :) U nas Lilianka robi pełne obroty, albo pełza ... do tyłu :) I też jej pełno wszędzie. Tylko na chwilę się odwrócę, a ona już na drugim końcu pokoju i leży w tej samej pozycji co poprzednio (i udaje taką niewinną) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja czekałam na to pełzanie do tyłu ale Wojtek jak taran do przodu, po trupach do celu. Upatrzy sobie coś i nie powstrzymasz :)

      Dzieci sprytne są;) a udawać umieją znakomicie :)))

      Usuń
  6. Brawo dla Wojtka :-) nawet nie zauważysz jak wstanie i zacznie biegać. Teraz oczy dookoła głowy...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Kosmetyki naszego dzieciństwa, które podkradam dziecku :)

Często różne zapachy, melodie, gesty przywołują przeróżne wspomnienia, niezależnie od tego, gdzie pachną, gdzie grają, czy gdzie mają miejsce. Zapach jednak jest zdecydowanie najsilniejszym bodźcem, który potrafi pobudzić nasz mózg do intensywnej pracy.  Istnieją też takie rzeczy, których zaczęłam używać ponownie i chyba tylko z tego powodu, że jestem matką.  Przewagę w tym wszystkim stanowią kosmetyki do ciała i przyznam szczerze, że cieszę się, że urodziłam Wojtka, bo nie pamiętam kiedy wcześniej sięgałam po jakiekolwiek kosmetyki do pielęgnacji ciała. Odkąd jednak Wojciech jest przy moim boku, podkradam mu balsamy i mydełka :) Jakie kosmetyki do pielęgnacji skóry powinniśmy mieć dla dzieci? krem na odparzenia – szkoła tutaj jest różna. U nas zawsze sprawdzał się sudocrem, ale zdecydowanie mocno wysuszał. Z tych delikatniejszych królował Linomag i Nivea. Używamy sporadycznie do dziś, mimo, że Wojtek ma już 3 lata.   łagodny płyn do kąpieli – Najlepiej 2w1, jest delikatn

Jestem wspaniała.

Bo jestem prawda? Jestem najlepszą mamą jaką umiem być, choć zawsze wiem, że mogę być ciut lepsza, bardziej cierpliwa, uśmiechnięta, wyluzowana, ale do tego dojdę przecież z czasem. Wariuję. Z miłości, tęsknoty, radości z małych rzeczy, niepokoju, smutku. Tli się we mnie tyle emocji na raz, że nie jestem w stanie oddzielić ich od siebie i znaleźć czas na smutki radości i niepokoje oddzielnie. Ogrom emocji, praca, zajmowanie się Wojtkiem, domowe obowiązki doprowadzają do wielkiego nieogarnięcia w mojej głowie. Chyba, że jest to skleroza, ale nie będę z tym polemizować. Przestałam tęsknić. - Za przyjaciółmi, których nigdy nie było w momencie jak ich potrzebowałam. Chyba niepotrzebnie oczekiwałam zainteresowania swoją szarą osobą, bo przecież liczyłam na kogoś, kto w zasadzie zszedł ze swojej dotychczas zajmowanej pozycji. Dlaczego? Sama jestem ciekawa. Życie ich przerosło... moje życie. Otworzyłam oczy Na nowe wyzwania i znajomości. I gęba mi się troszkę śmieje. No wręc