Przejdź do głównej zawartości

Fuck valentines day? No way!

Jak co roku globalne "fuck" dla walentynek pojawia się na każdym kroku. Tekst tak samo do porzygania, jak same miziające się wszędzie serduszka walentynkowe. Nie da się tego po prostu przyjąć na klatę
i obejść, nie obejść albo być z boku?
Połowa z ludzi, którzy tak "pieprzą" święto zakochany jest samotna. Cóż. Każdy z nas kiedyś był samotny
 i buntował się przeciwko świętu (o ile można nazwać to świętem), którego nie mógł obchodzić jak tabuny innych ludzi. Tak samo z drugiej strony. Każdy (a może prawie każdy) był kiedyś zabójczo zakochany
i dzień Walentego wywoływał u niego wiele dobrych i zwariowanych emocji. 

Pewna kawiarnia w Opolu w drodze buntu walentynkowego zablokowała możliwość rezerwacji stolika dla mniej niż 3 osób. Szkoda, stracą wiele kaski :)

Sama chciałabym spędzić ten dzień inaczej, wyjątkowo, nawet sztucznie amerykańsko przy dyndających serduchach i wielkich lodach truskawkowych. No cóż. Nie mam romantyka w domu...



Komentarze

  1. Nie przejmuj się, ja jeszcze żadnych walentynek nie spędziłam z moim narzeczonym. Można nie lubić tego święta ale według mnie raz na rok można sobie pozwolić na taką przejaskrawioną okazję do wyznawania uczuć. W sumie to nawet takie urocze, te wszystkie serduszka, kartki, szalone pomysły zakochanych...

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo! Podoba mi się Twoje nastawienie :)
    I też bym chciała tak spędzić dzisiejszy dzień :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie dzień jak co dzień nic nowego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie mam w domu romantyka:) Poszliśmy wczoraj z okazji walentynek (dzisiaj czasu brak) do kina. A mój mąż wybrał film NIEMOŻLIWE... Nie powiem świetny film, ale nie na walentynki. Wczoraj myślałam że nie zasnę, tak się przejęłam tym filmem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałam zapowiedź. Ogólnie teraz ciekawie w kinie się dzieje, no ale mało romantycznie;) Ważne, że był gest ! ;)

      Usuń
  5. I ja nie mam romantyka niestety ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam walentynki obchodzę tak polnasob, w sumie tylko M. coś tam pichci jakiś obiad specjaly, kwiatka dostalam i tyle, ja w weekend za to upieke bułeczki i [po walentynkach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę sprostować - od mojego nie romantyka dostałam bukiecik kwiatków :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mój mąż zostawił na stoliku parę dyszek i dzwonił, że mam iść kwiatka sobie kupić ;) po pracy jednak przywiózł różyczkę. specjalnie nie lubię tego święta, ale szczerze jakbym nie dostała kwiatka to byłoby jakoś nie tak... już się walentynki lekko zadomowiły.

    OdpowiedzUsuń
  9. mam prawie 25 lat i jeszcze nigdy nie miałam z kim spędzać tegho dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niedługo kończę 26 i póki co musiałam czekać na męża, by z kimś go spędzić... Ciebie też miłość znajdzie!

      Usuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

o polityce...

Muszę...muszę to tu umieścić. Podziwiam wenę i lubię...lubię :) Jarek “planik” ten wymyślił, z "doradcami" go uściślił, by w Smoleńsku, na złość Ruskim, zrobić show, by wygrać z Tuskiem. Żeby zaś przyćmić Tuska wizytę, nakazał wysłać tam kraju elitę, Antek - spec od lotów “tutkiem”, zameldował, wszak ze “smutkiem”, że pociągiem tam pojedzie, by zapobiec wszelkiej biedzie. Czyżby wcześniej miał “widzenie” i “przewidział” to zdarzenie ? !!!! Nim samolot wystartował, Lesiu długo się pakował, bo tak w kaczym jest zwyczaju, że “niech inni poczekają”. No i w końcu tak się stało, że mu czasu brakowało. Więc w pośpiechu, z opóźnieniem, ścigając się z własnym cieniem, na lotnisko Kaczor bieży. Coś tam kwaknął na tych z wieży, bo z tej wieży ostrzegano : “Nad Smoleńskiem mgła od rana !” Choć kapitan coś pyskował, to go zwierzchnik obsztorcował, że ma lecieć teraz, rano, bo im taki rozkaz dano. Gdyby lecieć nie zechcieli, to by z pracy "wylecieli" . Gdy ...

żuczek gnojnik

Za kamykiem, za kwiatami, za klombikiem, za traw źdźbłami Szedł żuk gnojnik gnój turlając Tupał głośno pieśń śpiewając. "Pracę ciężką mam na co dzień, nikt mi w niczym nie chce pomóc Tu przeszkoda, a tam korzeń" -żuk narzekał wymijając. Wnet na drodze stanął szerszeń chyżo żądłem w liściach szperał żuk w pośpiechu złapał żeń-szeń niczym szpadą nim przebierał Przed oczyma wymachiwał broniąc swej ognistej kuli Szerszeń w strachu uskakiwał liściem szałwii się otulił Szedł więc dalej dzielny żuczek Toczył kulę zwinnie, żwawo Minął studnię i pomniczek nagle stwierdził, że późnawo. cichy kącik szybko znalazł zasnął zanim zdjął buciki a tymczasem kulę gnoju skradły mu pasikoniki. Taka żuka praca żmudna zwana niegdyś syzyfową Kiedy żuczek się obudzi to utoczy kulę nową.

Zbiorowy ból dupy, czyli bazary w internecie.

Początki e-bazarów internetowych zapowiadały się naprawdę obiecująco. Będąc matką małego dziecka nie raz zerkałam na te ładne ciuszki wystawiane przez inne mamusie. W końcu wydały fortunę na swoje dziecko, dbały, przebierały, prały, więc chcą też posłać ciuch dalej. Ambaras tkwi w tym, że sprzedający chce sprzedać najlepiej po cenie zakupu, a kupujący chce kupić za darmo. Żadna nowość. Wiadomym jest, że sprzedając jakąś rzecz chcemy uzyskać za nią jak najwięcej pieniędzy, nie istotne, na jaki cel je później przeznaczymy. Kupując zaś pragniemy nabyć rzecz bardzo okazyjnie, jednocześnie trzymając w reku tzw. „perełkę” (o tym zaraz…). Co chcą kupować matki na e-bazarach? „Perełki” – czyli rzeczy najświeższej nowości, najlepiej wraz z metką, niedotykane, pachnące i niespotykane. Najlepiej z naszywką „ZARA” „ADIDAS” „NIKE” „H&M” „NEXT”, koniecznie z metką, aplikacją, co świadczy o tym, że nasze niemowlę czy dziecko będzie wyglądało stylowo i porządnie niemal za darmo (przynaj...