Wczoraj - zdrzemnęłam się u mamy podczas gdy zajmowała się Wojtkiem. Tylko zamknęłam oczy jechałam już na rowerze wielką pustą szosą. W koszyku z przodu siedział Wojtek i bawił się grzechotką. Nie wiem dokąd jechaliśmy. Szosa była równa, bez ruchu, po obu stronach piaskowy rów i lasy. Wojtkowi wpadła grzechotka do rowu. Chciałam jechać dalej, bo przecież była już brudna, a ja nie miałam czym jej umyć. Wojtek jednak nalegał, żeby wyciągnęła grzechotkę z rowu. Nagle Wojtek znika... a ja pojawiam się u pewnej osoby. Zaprasza mnie do siebie, na środku pokoju stoi wielki prostokątny stół i drewniane krzesła. Na środku stołu pali się świeca. Kobieta w zaawansowanej ciąży mówi mi "już nic nie ma...już nic nie czuję". Oblewam się strachem, a w myślach zastanawiam się co dalej. Tak nagle wszystko się skończyło, ale gdzie jest Wojtek? Zgubiłam go? Budzę się...
Zasypiam kolejny raz. Jestem u rodziców, wybija 5 rano. Idę do kuchni zrobić butlę mleka Wojtkowi. Na klatce schodowej słyszę rumor i podchodzę do drzwi. Pukają sąsiedzi. Wpuszczam ich do mieszkania, bardzo proszą, żeby pozwolić im zostać na herbatę, bo w ich mieszkaniu nie ma powietrza. Dodatkowo proszą mojego brata, żeby wszedł na ich balkon i uchylił okna, bo zostawili w domu dzieci...
Skąd te dziwne sny? Nie wiem. Wróciłam wieczorem do domu, jak kładłam się spać nie sądziłam, że to dopiero początek...
Wracam z centrum miasta do domu, jest zimno. Śledzi mnie auto. Jest ze mną koleżanka, ale w tym momencie nie wiem kto to był. Osoba ta pojawia się w jeszcze dwóch postaciach podczas wspólnego spaceru. Wchodzę na ostatnią prostą, znajduję przystanek autobusowy. Jest noc. Rozkład jazdy przykryty śniegowym puchem, który odgarnęłam rękawem. W rozkładzie same numery autobusów. Brak godzin. Idę dalej na piechotę. Nagle zjawiam się w samochodzie z kuzynką i jej mężem i ze swoim B. Ktoś nam wjeżdża w "tyłek" zielonym busem. Zatrzymujemy się w parku i mąż kuzynki idzie wyjaśnić sprawę. Wsiada na miejsce pasażera w busie, zapala fajkę... po chwili zauważam, że kierowca busa go bije. Krzyczę do mojego B, żeby go ratował i sama wysiadam z auta i szukam kamieni, by uwolnić P. Chłopaki uwolniły się od faceta z busa i dotkliwie go pobili. Zostawili go na trawie krwawiącego, a ja wyrzuciłam w krzaki jego kluczyki od auta, żeby nas nie dogonił. Wsiedliśmy do samochodu w planie ucieczki i jak to zwykle bywa w snach...auto snuło się, wręcz ślimaczyło. Odwróciłam się instynktownie do tyłu i zobaczyłam, jak pobity i zakrwawiony mężczyzna wstaje i wsiada do auta. Błagałam P, żeby nie stawiał auta pod naszym blokiem, bo facet nas znajdzie i pozabija. Nie posłuchał. Jak tylko zamknęliśmy się w mieszkaniu, zobaczyłam z okna, że zielony bus stoi już na dole a facet nerwowo szuka naszej czwórki...
Przebudziłam się. Poszłam zobaczyć, czy Wojtek się nie odkrył. Instynktownie wyjrzałam za okno i bałam się, że zobaczę tego zielonego busa. Nie było go. Postanowiłam iść dalej spać.
Zimno, śnieg... widzę dachujące auto. Zatrzymuję samochód i wzywam pogotowie. W aucie znajduję swojego brata. Jest cały zimny i obsypany śniegiem. Nerwowo zgarniam z niego śnieg a karetka dalej nie przyjeżdża. Patrzę na zegarek, - to już 40 minut. . .
Co przyśni się dziś? ...:(
Sny czasami są naprawdę koszmarne. I nie wiadomo czy lepiej się nie kłaść spać, by się nie zmęczyć tym co się śni ;)
OdpowiedzUsuńo to to. Sny jednak męczą... ale to przecież "nasz umysł" je stwarza?
UsuńO matko boska, ale Ty masz sny, a ja myslałam ze moje są nienormalne jak mi się śnia wampiry i wilkołaki...
OdpowiedzUsuńAguś naprawdę przerażające są te Twoje sny, to działa podświadomość, dużo myślisz analizujesz dlatego śnią Ci się różne dziwne sytuacje...
OdpowiedzUsuńOby było ich jak najmniej albo wcale:-*
Akurat Ciebie w swojej notce wymieniłam z komplementem, więc albo nie czytałaś dokładnie, albo bierzesz wszystko zbyt do siebie.No bo powiedz, czy mogę Cię jakoś zranić tym, że ni cholery nie wiem, jakie zabawki powinnaś kupować dla Wojtka, czy co robić by nie miał kolki? Nie napiszę nic mądrego - niektóre teksty piszesz konkretnie TYLKO dla mam, i mnie też jest przykro, że często gęsto nie ma tu dla mnie już miejsca, mimo że no czułam z Tobą wcześniej jakąś więź. Wiem, że potrafisz zarzucić o dzieciach, bo o dzieciach ogólny temat (za to Cię chwaliłam), ale niestety w innych przypadkach nie bardzo wiem, jak się zachować. Nie jest to, ani moja wina, ani Twoja, bo podejrzewam, że nie zwróciłaś na to uwagi i rozumiem, że chcesz dzielić się swoim szczęściem, skoro obie znamy Twoją sytuację jaka się wywiązała, ale skupianie się na jednym też nie rozwiąże problemu... Szczególnie, że szczęście nie powinno być zależne od innych! To my je budujemy! Aczkolwiek wolałabym już abyś mi narzekała, płakała i żaliła się, niż gdy mam patrzeć, że spychasz to, co boli pod dywan, by tego nie widzieć...
OdpowiedzUsuńNo a sny rodzą się właśnie z podświadomości, tam to wychodzi, na co nie chcemy patrzeć. Myślę jednak, że Wojtek nie jest Twoim jedynym szczęściem, tylko czas postawić sobie pewne cele, pomyśleć co Ty mogłabyś osiągnąć tylko dla siebie, czego pragniesz. Zdobycie celu wymaga czasu, ale czas zawsze mija, trzeba więc zakasać rękawy i spojrzeć w przyszłość i dla siebie, i dla Wojtka, bo dzieci lubią szczęśliwych i spełnionych rodziców. Dają im przykład.
Śliczny ten Twój berbeć i chętnie będę czytać CZASEM o jego perypetiach, bo też miło mi będzie dowiedzieć się, jak to jest mieć dziecko. Jednakże jestem tu,bo to z Tobą poczułam więź, nie z nim, to Ciebie chciałabym bliżej poznać i to Ciebie na tym blogu mi brakuje. Nie zamierzałam Cię tym zranić, mówię tylko co czuję.
:* ehhh bo ja skupić się nie umiem... przepraszam
UsuńNie będzie, jak kiedyś, ale wciąż jesteś to Ty i Twoje życie. Zawalcz, by wyglądało tak, jak chcesz, a jeśli chcesz pogadać - pisz. Jak zechcesz podam Ci numer GG czy coś.
UsuńMuszę Ci powiedzieć że przeszły mnie ciary po przeczytaniu ten notki o koszmarach, ja je miewam często, przeróżne, a co najgorsze- te koszmary są niesamowicie realistyczne. Dlatego od lat staram się nie nie oglądać horrorów czy straszniejszych filmów, bo to później do mnie wraca w nocy, z podwojoną siłą. Nie wiem sama dlaczego tak jest.
OdpowiedzUsuńhorrorów i wszystkiego co straszne nie oglądam od kilkunastu lat...
UsuńJa mialam takie koszmary ze 2 tygodnie temu... Budziłam się w nocy i bałam się ponownie zasnąc. Na szczęscie juz mnie nie męczą. Nie wiem ską się to bierze... Ale rzeczywiście czasem mozna się bardzo zmęczyc przez sen...
OdpowiedzUsuńOby dzisiaj przyśniło Ci się coś pozytywnego :)
Może jesteś za bardzo zestresowana albo coś i to wszystko wychodzi właśnie w snach? Nie wiem, czym może być spowodowane, że masz tyle koszmarów, ale może jakiś relaksik by się przydał? :)
OdpowiedzUsuńza miesiąc mam urodziny. Wtedy będę miała chwilkę relaksu :)
UsuńCzasem też mam koszmary, które nie wiadomo skąd się biorą. Może masz za dużo stresów, przejmujesz się czymś, bądź myślisz o czymś bardzo intensywnie? Trudne chwile, niemiłe wspomnienia, przykre wydarzenia... często tak właśnie organizm odreagowuje te wszystkie sytuacje... Takie moje skromne zdanie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! Odpręż się, zafunduj sobie jakiś fajny relaks!
Miewam potworne koszmary, które nie pozwalają mi - cały dzień po przebudzeniu - normalnie funkcjonować. Niestety zawsze dotyczą moich dzieci i najchętniej pojechałabym je przebadać na możliwie wszystko.. bo - chociaż nie wierzę w sny - to jakoś te najgorsze traktuję troche jako ostrzeżenie...
OdpowiedzUsuńJednak - taka matczyna zapobiegliwość do granic też nie pozwoli im normalnie żyć, więc muszę te koszmary spychać w tył głowy...