Przejdź do głównej zawartości

O wszystkim malutkim

Zbyt dużo nieszczęścia spotyka naszą rodzinkę. W ciągu dwóch lat odeszła dwójka dzieci. 
Czy śmierć dziecka jest potrzebna? Czy czegoś uczy? Nie, moim zdaniem nie. Jeśli miałaby to być nauczka, to dla kogo? Jeśli nagroda? To wierzę, że tylko dla tych aniołków, bo przecież nie dla rodziców. 

Na wczorajszym pogrzebie małej Madzi ksiądz powiedział słowa "Niech śmierć tego dziecka nie pozwoli nam przerwać radości jaką są święta Wielkanocne". "Pewnie wielu z was nie było u spowiedzi wielkanocnej". Mówił również, że nie powinniśmy się smucić, że Bóg wezwał ją do siebie i już nie potrzebuje naszej modlitwy. Że to czas, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się do Boga. 

Niestety. Po TYCH słowach ja osobiście jeszcze bardziej się oddalam. Nawet, jeśli wierzę, że nasze dzieci są w niebie, że jest im dobrze, że czekają tam na nas radosne - to nikt nie powinien mówić jak człowiek po pewnych doświadczeniach POWINIEN się czuć. Tym bardziej - co ma czuć i jak ma myśleć. Absurdem jest nawiązanie do spowiedzi, radości i przeżywania czasu świątecznego. Dodatkowo dodam, że żaden ksiądz nie może (a przynajmniej nie powinien) wiedzieć co czuje matka po stracie swojego dziecka.

Nie akceptuję tego, co się stało. W żadnym z dwóch przypadków. 

Sen.... koszmar... co przyśnił się na początku marca. Spełnił się. 

Komentarze

  1. tylko osoba która straciła dziecko może to zrozumieć:(a co do księży to nawet się nie wypowiadam ostatnio jeden wyprowadził mnie z równowagi i wychodze z założenia że nie warto ich słuchać:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znałam jednego, którego lubiłam słuchać. Jednak przeszedł do innej parafii i zupełnie mi przeszła chęć na słuchanie kogokolwiek w sutannie

      Usuń
  2. Niech śmierć tego dziecka nie pozwoli nam przerwać radości jaką są święta Wielkanocne"- Śmierć w każdym względzie jest straszna i niesprawiedliwa. Jak matka małego aniołka ma cieszyć się świętami:( Właśnie ona ma prawo najbardziej do tego, aby się smucić...I nauczyć się żyć na nowo... ma prawo wspominać i rozpaczać..Każda matka i jej rodzina ma do tego prawo- i żaden ksiądz nie powinien tego zakłócać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba był ksiądz typu "nawracającego". Bóg - wszelkim kosztem. No i ofiara na kościół może być dana przy każdej okazji. eh

      Usuń
  3. ... co ksiądz może wiedzieć o macierzyństwie??? on na prawdę nie wie co matka może czuć, jaki ból i pustka zostaje w sercu matki :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że zwykle Ci, co nie mają prawa poczuć pewnych uczuć twierdzą, że są znawcami w tej dziedzinie.

      Usuń
  4. strasznie smutne rzeczy co piszesz :( tak mi przykro. ja w słowach nie potrafię wyrazić żalu i smutku kiedy odchodzi maleńkie dzieciątko ;( to nie powinno się dziać.

    a o kościele, Księżach wolę się nie wypowiadać.

    OdpowiedzUsuń
  5. o rany, mogę sobie wyobrazić co czuje matka.Nawet nie chcę, bo takiego bólu nie można porównać z żadnym innym...
    strasznie przykre..trudno ubrać w słowa zdarzenia takie jak opisujesz...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe jak można zrobić ze śmierci kartę przetargową do nawrócenie czy ten ksiądz nie myśli? Chyba nie rozumie co znaczy stracić dziecko...

    OdpowiedzUsuń
  7. Na temat Kościoła nie chcę się wypowiadać. Wiara to bardzo indywidualna sprawa... Jednak uważam, że księża w temacie rodziny i posiadania dzieci nie mają nic do powiedzenia i nie mają o tym zielonego pojęcia!
    Obok tragedii jaką jest strata dziecka, nie potrafię przechodzić spokojnie. Zawsze wywołuje to we mnie bardzo silne emocje. Ostatnio tak wiele się słyszy, jak dzieci są katowane, mordowane, potwornie traktowane przez własnych rodziców - przez najbliższe i najbardziej przez dziecko kochane osoby w jego malutkim i krótkim życiu. Jak można być takim tyranem i mieć takie szczęście posiadania dziecka, kiedy inni, dobrzy ludzie, nie mogą tego cudu mieć przy sobie. To straszna niesprawiedliwość!

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety wiem co to znaczy taka śmierć w rodzinie. Niesprawiedliwie to jest i bardzo bolesne. Wyrazy współczucia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(