Przejdź do głównej zawartości

Wierzę, że...

Wierzę, że coś na nas czeka. Że jest coś jeszcze. Może dzieje się to w ten sposób, że Ci, co odeszli mają już lepiej. Że my po coś tutaj jeszcze zostaliśmy, jedni na krócej, inni na dłużej.
Nie wiem, czy jest niebo. Nazwijmy to po prostu "Tym miejscem", lub "Tam".
TAM jest mój Kuba - wierzę, że jest, jednak nienamacalnie. TAM nie będzie nam potrzebne ciało. Jakoś się poznamy. Tylko jak będę wyglądać? Jak on będzie wyglądać? Będzie malutki, czy dorosły?

Czasami chciałabym sprawdzić, czy na mnie czeka, ale mam tutaj jeszcze coś do zrobienia.
Jest Wojtek, który upewnia mnie w przekonaniu, że życie nie jest takie najgorsze, że można kochać go tutaj i cieszyć się prawdziwie. To takie niewyobrażalne, że mogliby być tutaj obaj.




Znów mi ciężko.

Komentarze

  1. Wiesz, sorki, że to mówie, ale ja ma nadzieje, że Wojtek nie odczuje, że Ty całe zycie tęsknisz za Kuba, bo może mu się zrobić , delikatnie mówiąc, nieswojo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę, że Wojtuś nie będzie miał tego za złe swojej mamie. To przecież naturalne, że się myśli i tęskni do swoich dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie, że nie będzie miał, bo za co? Przecież jest tak samo kochany i wyczekiwany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno TAM znajdziecie siebie bez żadnych słów i gestów, bez zbędnych pytań... I faktycznie, nie daj Wojtusiowi odczuć za mocno, że zawsze będzie tym drugim synem...

    Tymczasem zapraszam Cię do zabawy, w której nominowałam Twój blog:
    http://happybabysmother.blogspot.com/2013/04/liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie rozumiem, pierwszego komentarza. Przecież to naturalne że zawsze będziesz tęskniła za Kubą... to maleństwo które tak kochałaś a którego dobrze nie poznałaś... no nie wiem, strasznie mi ciężko wiedząc że są ludzie którzy tak cierpią po stracie dziecka, a jak ciężko musi być Tobie... bardzo, bardzo jestem z Tobą, duchem...

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że masz wiarę, która daje Ci siłę. Kiedyś spotkacie się po drugiej stronie wszyscy razem, a teraz spełnij się w innej roli - człowieka, a nie anioła ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi przykro z powodu tego co przeżywasz :( Mogę sobie tylko wyobrażać jak wielki ból wiąże się ze stratą dziecka :(

    Jeśli znajdziesz mimo wszystko chęci i chwilkę czasu to informuję o nominacji i zapraszam:
    http://www.czcze-gadanie.blogspot.com/2013/04/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj kochana, wiedz że zawsze jest coś po coś, nie wiemy często dlaczego ale po jakimś czasie okazuje się ze to wszystko ma cel i sens. Niestety dla nas bywający zagadką.
    Dodatkowo chciałam powiedzieć że nominowałam Cię do Liebster Award, szczegóły u mnie:) Zapraszam do zabawy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(