Przejdź do głównej zawartości

Czy mówić po imieniu???

Aga, Agi, Agna, Agnes, Agunia, Agusia, Agusiaczek, Agusiak, Agut, Aguta, Agutak, Agutek, Aguś, Aguśka, Aguńcia, Aguńka, Gusia, Gusiaczek, Guś, Guśka - znalezione zdrobnienia własnego imienia, w użyciu były tylko te większe, używane głównie przez rodziców. Aguś wyłącznie przez przyjaciół.

Jeśli byłaś/eś ze mną w bardzo bliskim kontakcie z pewnością mówiłeś Agura/Agurka - najbardziej na nie reaguję.

Jedyną osobą, którą znam około 12 lat, a powiedział do mnie po imieniu kilka razy jest mój mąż. Jeden z tych razów był podczas przysięgi małżeńskiej.

Jakoś tak się stało, że nie mówimy do siebie po imieniu. Tak bardzo nie mówimy, że wręcz wyszło to z wprawy, a samo nadanie mojemu mężu imienia jest dla mnie nieswoje, dziwne, niezręczne.
Przez usta nie przechodzi mi, by wołając go, prosząc czy odnosząc się do niego powiedzieć właśnie "IMIĘ". Wzięło się to zapewne z młodzieńczych miłostek, dziubkowania, misiowania, kochaniowania... i tak wyszło. Przyznam, że podczas ślubu dziwnie się czułam wychodząc za swojego męża, a nie "Dziubka". Cóż. Może dlatego mamy teraz tyle dylematów?

Sama również potrafię nie zareagować, kiedy ktoś woła mnie po imieniu, a jeśli robi to mój mąż, to znaczy, że coś jest "nie-halo" :)

Mój syn najczęściej jest Wojtusiem, Wojciechem, Wojtaszkiem, ale też potrafię zwracać się do niego:
- Miśku
- Bulbiszonie
- Skarbie
-Wojcisław (jak jestem lekko zła). :)


Komentarze

  1. raz przez przypadek do Artka powiedziałam "Kotku" na to mąż ze smutną miną "ale ja jestem kotek!"

    poza tym mówimy do siebie po imieniu.
    a ogólnie to jak kto woli.

    koleżanka mi opowiadała. na jej synka wszyscy mówili niunio to niunio tamto i kiedyś ktoś zapytał jak ma na imię a on na to, że niunio :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do M też baaardzo sporadycznie mówię po imieniu :) tak samo jak on do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tutaj się pięknie pozmieniało:) A co do imion to ja np lubię zdrobnienie mojego ale tak wyszło, że oprócz rodziców nikt go nie używa, a mama ma tendencję do nienaturalnego niezdrabniania przy gościach, brzmi to zawsze tak nienaturalnie gdyby wołała jakąś Brynchildę. Tak to już z tymi imionami jest, inwencja twórcza jest zawsze dużo ciekawsza:D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiany póki co wstępne. Szukam ideału :) Dziękuję!

      Usuń
  4. Ja mówię po ksywce do Małża :)

    Bulbiszonie- słodko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie nie wiem skąd się wziął Bulbiszon :D
      Chyba od Bulbazaura (pokemony), potem skrót Bulba i wielkie BULBISZON :D

      Usuń
  5. do mnie tez mało kto zwraca się pełnym imieniem. Mam w klasie ludzi do których jak się powie po imieniu to nie zareagują, a jak się powie po nazwisku można się taj reakcji doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi mój prawieMąż nie pozwala do siebie mówić po ksywce, a wszyscy tak do niego mówią :P Ja mówię mu po imieniu zazwyczaj i nie ma z tym problemów, zresztą nigdy mnie to nie zastanawiało :P

    Nasza córa jest za to biedna :D Ma na imię Michalina, ale na palcach jednej ręki mogę policzyć kiedy zwróciliśmy się do niej pełnym imieniem. Chyba tylko w urzędzie czy przychodni. Dla nas na codzień to Miśka, Misia, Misiul, Ptysia lub Cycozord :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm w zasadzie coś w tym jest. Mąż woła mnie po imieniu gdy coś jest, cytuję, nie halo. Ja do męża też rzadko zwracam się po imieniu (częściej na pewno niż on do mnie), a do syna mówię różnie: Maruś, Mareczku syneczku, Krasnalu synalu, Syny Malinu :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. My do siebie mówimy po imieniu raczej ;) I do Martynki też, aby wiedziała że to o nią chodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tak samo! :) Ostatnio moja fryzjerka się złapała na tym, że nie wie nawet jak mam na imię, usłyszała parę lat temu jak mówi do mnie rodzina i znajomi i też tak zaczęła mówić :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(