Przejdź do głównej zawartości

Ten dobry plastik. Pomóżmy.

Każdy w domu ma butelkę, która plastikową ma nakrętkę. Czy to płyn do płukania, olej, pepsi, sok... Odkąd wiem, na jaki cel zbieram i jaka jest ICH historia przestałam odruchowo wyrzucać nakrętki do kosza. Potrzeba ich dużo, tak dużo, że przeciętny człowiek nie zmieściłby ich w swoim domu. No ale gromada ludzi? Tabuny? Halo! Gdzie jesteście? Na pewno znajdą się Ci, którzy będą chcieli wiedzieć komu pomagają.

Historia ma wiele radosnych początków, tragiczny jeden z końców, szczęśliwy drugi koniec, bo przyszła na świat mała Madzia. Radość matki była największa, bo dziecko JEST. Żywe. To takie codzienne prawda? Niekoniecznie.

Mama Madzi w lipcu ubiegłego roku straciła córeczkę. Nie dane jej było słuchać jej płaczu podczas porodu. W tym roku szczęśliwie zachodząc w ciąże nie wiedziała, że Madzia, jej druga córeczka, którą nosi pod sercem urodzi się chora. Dowiedziała się o tym jeszcze w ciąży i nie zawahała się ani razu, czy da radę. Jest mamą. Kocha swoje dziecko. Madzia urodziła się pod koniec sierpnia 2013 z rozszczepem kręgosłupa. Malutka przeszła już jedną z operacji, ale czekają ją kolejne i długi czas rehabilitacji.

Żyjemy w Polsce. Rehabilitacja refundowana z NFZ nie wystarczy. Rodzice staną na głowie, by zarobić pieniądze potrzebne dla Madzi, jednak z mojej strony ten gest, by krzyknąć w świat - pomóżmy...

Pomóc można w każdy sposób, jednak tutaj apeluję o przekazanie rodzicom Madzi nakrętek plastikowych. Sama kilka lat zbierałam i oddawałam kiedy nadarzyła się jakaś akcja. Tym razem czuję się jakoś inaczej...bo wiem komu chcę pomóc i wiem jak bardzo potrzebują tego rodzice Madzi. Nawet nie wiem czy komuś tym pomogłam wcześniej- tym razem jestem w kontakcie z rodzicami Madzi i będę wiedzieć, czy pomoc dociera.

Nie ważne w tym momencie, jak dużo nakrętek potrzeba. Kropla w butelce wody to tak niewiele, ale szybko można nakapać całą zawartość prawda?

Jeśli jest ktoś, kto chciałby się przyłączyć, udostępnić dalej, lub wysłać pomoc do rodziców Madzi proszę o wiadomość. Podam dane do kontaktu.

Tutaj link do akcji na FB
POMAGAMY MADZI !

Komentarze

  1. No ja uwielbiam zbierac nakrętki tylko tak jak napisałaś nie bardzo wiedziałam do tej pory komu pomagam i w jaki sposób. Chętnie się przyłącze. Teraz mam już mniejsze możliwości niż jak studiowałam ale jak już coś nazbieram to dam znac:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już zbieram nakrętki od jakiegoś czasu dla jednego chłopca.

    OdpowiedzUsuń
  3. proszę o informację gdzie wysyłać nakrętki. info na adres: anetastudio[at]gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Państwowa forma pomocy ma swoje ograniczenia, tylko na własną rękę można spodziewać się konkretnego działania. Dużo zależy od ośrodka rehabilitacyjnego, równe metody mają inny wpływ na przywrócenie sprawności.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(