Przejdź do głównej zawartości

Kseroksi. Obsesje i radości. Miej własne - nie kseruj :D

Czasami żyję jak w bańce mydlanej. Mam wrażenie, że jestem tak zjawiskowa, że wiele par oczu jest wpatrzonych we mnie. We mnie - przeze mnie. Nie mam tu na myśli samouwielbienia, czy też przerostu formy nad treścią. Są momenty, że czuje się skserowana.

Z początku myślałam, że to może przypadek. Lubię być inspiracją, lubię pomagać, zarazić ciepłym słowem, lubię też dopiec i być troszkę wredna. Wszystko jednak w kwestii smaku. MOJEGO SMAKU.

Stań, rozejrzyj się, wspomnij....

Widzisz to co ja? Czujesz to co ja? Uwielbiasz, nienawidzisz krytykujesz i śmiejesz się z tego co ja?

Tak?

To chyba masz problem.

Tyle na ten temat. Nie podam przykładów, bo zbyt ta cała sytuacja mnie irytuje... postanowiłam jednak napisać o mnie coś, czego nie pisałam chyba nigdy. Taki post zwierzeń - zachęcam do przyłączenia się :)

Nie kserujmy, człowiek o oryginalnym spojrzeniu na świat, ludzi i rzeczy przyziemne jest wartościowym człowiekiem. Drugi taki człowiek już mniej.

Nie bójmy się dzielić swoją oryginalnością, to nic złego.

Czy wydaje wam się, że robicie coś, czego nikt inny nie robi?

Zacznę:
Ściągam skarpety pocierając nogi o dywan (nie rzadko).
Jak myję zęby to skaczę i często mruczę :D
Uwielbiam ryby ale nie potrafię ich dotknąć. Boje się.
Śniąc często wiem, że śnię - robię wtedy mnóstwo rzeczy, których nie zrobiłabym w realnym życiu.
Mam paniczny lęk o własnego syna. Nieuleczalny. Jednak wytłumaczalny.
Nie lubię gołych stóp. Swoich, twoich i każdych - z jedynym 18 miesięcznym wyjątkiem.
Nigdy nie pomalowałam ust szminką.
Uwielbiam maggi ze śmietaną.

A Ty? Robisz coś głupiego? ;)

Komentarze

  1. A-HAAAA :) pomyślę :D uwielbiam śpiewać jak jestem sama, najchętniej w aucie. Chyba każdy sobie podśpiewuje, ale ja.... daję koncerty. Potrafię tak się wczuć, że aż się nieraz poryczę ;) ze wzruszenia :D Pełna para!
    Chodzę zawsze w grubych skarpetach :D I w takich też śpię... nawet latem. W nocy zdarza mi się je ściągać, ale przez sen; i nigdy nie zasnę bez skarpet :D
    Fitmaminka się przerazi, ale - nie jadam śniadań. Nie mogę. Pierwszy posiłek zjadam ok 2h po wstaniu, nieraz później - wcześniej mam wstręt do jedzenia, w gardle - gulę. Za to posiłek w granicach 21, 22.. jak najbardziej ;) ale staram się nie jeść. Chociaż czasem spaghetti o północy... ;)
    Kawę piję ZAWSZE w jednym kubku. Na wszelką ewentualność się ubezpieczyłam - mam takie 3. Na zaś. :D
    O, na przykład tuż przed wyjściem z domu muszę się czegoś napić. Łyka chociaż :D D tego nienawidzi, nieraz się cofam z klatki schodowej już...
    Nie znoszę mlaskania, siorbania, ciamkania, w trakcie jedzenia i nie tylko.. doprowadza mnie to do furii - zawsze uciszam - jakbym dłużej posłuchała myślę, że w szale byłabym gotowa zabić ;) naprawdę - budzi się we mnie morderczy instynkt!

    Oj, myślę, że wiele bym znalazła jeszcze dziwactw... ale jakoś nie pamiętam w tym momencie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihi :) ja kiedyś też nie jadałam wcześniej niż o 11:00. Odkąd zaczęłam regularnie naprawdę lepiej się czuję :) Nie namawiam jednak, bo sama wcześniej przez rok nie potrafiłam samej siebie namówić...

      Odnośnie skarpet - to jak mi jest naprawdę zimno to wieczorami chodzę w takich wojskowych grubych zieloniastych do kolan - znalazłam kiedyś u męża w szafce, ale ciężko mi zasnąć w skarpetach :)

      Usuń
  2. Tańczę przed lustrem. Lubię patrzeć, jak moje ciało porusza się wbrew taktom muzyki. Kiedyś się tego wstydzilam. Dziś wiem, że ruch w każdej formie; ) ma być przyjemnością.

    Nie zasne bez odgłosów tv badz radia...za to dzwieki wydawane przez M nie pozwolą mi zasnąć nigdy.

    Uwielbiam wołać moją sunie:chodź zrobimy dzidziusia!
    Ona przebiega, gramoli sie na ręce, brzuszkiem di góry, wtula pyszczek do mojego serca.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Denerwuje mnie jak ktoś najpierw wrzuca plusza a potem zalewa wodą. Musi byc na odwrót, najpierw woda potem plusz:) Nigdy nie używam parasola, wymyślam własne margolciowe słownictwo, zawsze jem jabłka w identyczny sposób: ścieżeczka przez środek dookoła, potem jeden brzeg, potem drugi. Pewnie by się jeszcze coś znalazło, ale starczy na dzisiaj:D Fajny pomysł z tym postem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skakanie i mruczenie przy myciu zębów jest faktycznie dziwne ;) reszta wymienionych punktów jak dla mnie normalna :D

    A pomyślałaś kiedykolwiek, że być może dla kogoś lepiej jest częściowe np. wzorowanie się na kimś? Może ktoś tak woli, może w ten sposób czuje się lepiej? Dajmy sobie spokój już z całą tą oryginalnością... każdy żyje jak chce. Jak komuś zachce się być sobą to i taki będzie. Jakoś tak, ja miałabym to w nosie, gdyby ktoś lubił to co ja, czuł tak jak ja, nienawidził tak jak ja... po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wzorowanie się na kimś jest zupełnie czymś innym niż kopiowanie. O to mi bardziej chodziło, chociaż mogło to nie zabrzmieć dokładnie tak, jakbym chciała, ponieważ chciałam odejść od przykładów z pewnych względów...;)

      Usuń
  5. Ja uwielbiam truskawki, ale najbardziej smakuje mi koktajl malinowy.
    Śpiewam gdy gotuję i mimo tego, że powinnam z pewnych rzeczy wyrosnąć, wciąż mam nastolatkowe zachowania: piszę pamiętnik, robię branzolerki z muliny, rysuję dzicinne obrazki. ;))

    Też jestem za tym, by każdy z nas mógł istnieć w tej swojej niepowtarzalności. I myślę też, że nie da się człowieka w stuprocentach skserowac - więc nie masz się o co martwić. Są rzeczy, zachowania których nikt Ci nie odbierze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest mi wiecznie zimno i chodzę spać w grubych skarpetkach. Nie raz ubieram nawet 2, 3 pary. Uwielbiam błyskotki, kolczyki długie, bransoletki, koale. Mam swój ulubiony kubek do herbaty. Dzień bez książki to dzień stracony.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(