Przejdź do głównej zawartości

Nie zakrapiam urodzin dziecka.

"Co to za święto bez alkoholu"
"To jest okazja do picia"
"Tak zawsze się robiło.."

Słyszę to raz po raz i gotuje się we mnie.

Czy ogólnie może być okazja do picia? Nie widzę tak tego.

Jest okazja do radości, do uśmiechu, do wspólnego przeżywania.

Szczególnie jeśli chodzi o urodziny dziecka. Konkretnie - drugie urodziny.

To nie jest idealna okazja do picia, ponieważ ta małą istotka, dla której przychodzimy, uśmiechamy się i obdarowujemy prezentami nie potrzebuje naszego upojenia alkoholowego. W drugie urodziny dziecka nie przychodzimy zajmować się własnym "ja" i wlewać w siebie soczyste toasty.

Jako matka i człowiek jestem przeciwna. Mówię nie, ale kto mnie posłucha?

Drugie urodziny dziecka nie powinny odbywać się przy wielkim stole, do którego ono samo ma ograniczony dostęp. Może zwariowałam, ale nie tak to sobie wszystko wyobrażam, a chęć i kolejna okazja do picia świadczy o jednym - o tym, że nie szanujemy tej małej roześmianej istotki.

Jak to powinno wyglądać? Może się czepiam? Jak to przetłumaczyć TYM, którzy nie szanują mojego zdania?

Za 6 dni Wojtek skończy 2 lata. Dokładnie 2 lata temu liczyłam dni w szpitalu, kiedy to mnie wypuszczą do domu, albo wyciągną ze mnie moje dziecko, bo psychika buntowała się czysto niekorzystnie.

Za 6 dni moje największe szczęście skończy 2 lata...


Komentarze

  1. Tak się składa, że jeśli o takie sprawy chodzi to nikt nas nie słucha. Brak alkoholu to jak hańba jakaś, po prostu niektórzy traktują pomysł przyjęcia bezalkoholowego jak horror, tragedię i pomysły ludzi wyrwanych żywcem z psychiatryka. Mnie to tak wpienia że głowa mała.

    OdpowiedzUsuń
  2. proponuję wysłać zaproszenia w których "ostrzeżesz" przed brakiem alkoholu... ale w zamian można zrobić drinki bezalkoholowe, tak, żeby Wojtuś mógł ich kosztować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu ktoś ma podobne zdanie do mojego:) urodziny są dla dzieci i powinny być na nich drinki-> bezalkoholowe, kolorowe, pyszne, ale stworzone z myślą o najmłodszych, bo to ich święto.
    U mnie w rodzinie są tacy, dla których urodziny dziecka są okazją do napicia się, najprostszym pretekstem do zrobienia alkoholowej imprezy. A przecież można się napić codziennie, a w święto naszego dziecka po prostu świętować razem z nim.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

o polityce...

Muszę...muszę to tu umieścić. Podziwiam wenę i lubię...lubię :) Jarek “planik” ten wymyślił, z "doradcami" go uściślił, by w Smoleńsku, na złość Ruskim, zrobić show, by wygrać z Tuskiem. Żeby zaś przyćmić Tuska wizytę, nakazał wysłać tam kraju elitę, Antek - spec od lotów “tutkiem”, zameldował, wszak ze “smutkiem”, że pociągiem tam pojedzie, by zapobiec wszelkiej biedzie. Czyżby wcześniej miał “widzenie” i “przewidział” to zdarzenie ? !!!! Nim samolot wystartował, Lesiu długo się pakował, bo tak w kaczym jest zwyczaju, że “niech inni poczekają”. No i w końcu tak się stało, że mu czasu brakowało. Więc w pośpiechu, z opóźnieniem, ścigając się z własnym cieniem, na lotnisko Kaczor bieży. Coś tam kwaknął na tych z wieży, bo z tej wieży ostrzegano : “Nad Smoleńskiem mgła od rana !” Choć kapitan coś pyskował, to go zwierzchnik obsztorcował, że ma lecieć teraz, rano, bo im taki rozkaz dano. Gdyby lecieć nie zechcieli, to by z pracy "wylecieli" . Gdy ...

żuczek gnojnik

Za kamykiem, za kwiatami, za klombikiem, za traw źdźbłami Szedł żuk gnojnik gnój turlając Tupał głośno pieśń śpiewając. "Pracę ciężką mam na co dzień, nikt mi w niczym nie chce pomóc Tu przeszkoda, a tam korzeń" -żuk narzekał wymijając. Wnet na drodze stanął szerszeń chyżo żądłem w liściach szperał żuk w pośpiechu złapał żeń-szeń niczym szpadą nim przebierał Przed oczyma wymachiwał broniąc swej ognistej kuli Szerszeń w strachu uskakiwał liściem szałwii się otulił Szedł więc dalej dzielny żuczek Toczył kulę zwinnie, żwawo Minął studnię i pomniczek nagle stwierdził, że późnawo. cichy kącik szybko znalazł zasnął zanim zdjął buciki a tymczasem kulę gnoju skradły mu pasikoniki. Taka żuka praca żmudna zwana niegdyś syzyfową Kiedy żuczek się obudzi to utoczy kulę nową.

Zbiorowy ból dupy, czyli bazary w internecie.

Początki e-bazarów internetowych zapowiadały się naprawdę obiecująco. Będąc matką małego dziecka nie raz zerkałam na te ładne ciuszki wystawiane przez inne mamusie. W końcu wydały fortunę na swoje dziecko, dbały, przebierały, prały, więc chcą też posłać ciuch dalej. Ambaras tkwi w tym, że sprzedający chce sprzedać najlepiej po cenie zakupu, a kupujący chce kupić za darmo. Żadna nowość. Wiadomym jest, że sprzedając jakąś rzecz chcemy uzyskać za nią jak najwięcej pieniędzy, nie istotne, na jaki cel je później przeznaczymy. Kupując zaś pragniemy nabyć rzecz bardzo okazyjnie, jednocześnie trzymając w reku tzw. „perełkę” (o tym zaraz…). Co chcą kupować matki na e-bazarach? „Perełki” – czyli rzeczy najświeższej nowości, najlepiej wraz z metką, niedotykane, pachnące i niespotykane. Najlepiej z naszywką „ZARA” „ADIDAS” „NIKE” „H&M” „NEXT”, koniecznie z metką, aplikacją, co świadczy o tym, że nasze niemowlę czy dziecko będzie wyglądało stylowo i porządnie niemal za darmo (przynaj...