Przejdź do głównej zawartości

3 rzeczy, które gwarantują udany wyjazd

Wybraliśmy się na weekend, całkiem spontanicznie w Kotlinę Kłodzką. Bałam się, bo była to pierwsza dalsza podróż Wojtka. Dotychczas spędzał w aucie max 20 minut. 

Nie martwiłam się jednak o zapewnienie atrakcji podczas trasy, ponieważ Wojtek stwarza je sobie sam. Ma niewyobrażalnie wyostrzony wzrok, spostrzegawczość. Zauważa jadący motor zanim zdążę się zorientować, że będzie jechał. Tak samo jest z traktorami. Do dziś zastanawiam się, który z nich jest dla niego ważniejszy. :)

1. Przestrzeń

 W gospodarstwie agroturystycznym przywitał nas niezwykle przyjazny owczarek Maksiu. Wojtek szybko zapamiętał jego imię, głaskał, przytulał i nalegał na wspólną zabawę. 
Szybko sobie zaufali, a ja nie miałam najmniejszych obaw, że Wojtek jest bezpieczny. Teren do biegania był wielki (na zdjęciu tylko część gospodarstwa). Po lewej część mieszkalna, po prawej stare budynki gospodarcze przekształcone na potrzeby agroturystyki w saunę, salę bilardową. Z tyłu był spory plac zabaw.

Nie omieszkaliśmy odwiedzić starych znajomych, u których to na wakacjach spędzałam lata swojego dzieciństwa. Tutaj Wojtek znalazł traktor, z którym nie rozstawał się długi czas. Niestety nie umiał jeszcze pedałować, ale od czego ma się mamę, która przepchała go po całym podwórku. Tutaj też Wojtek karmił konie i kózkę suchym chlebem, co jednak nie było tak atrakcyjne jak traktor...
2. ATRAKCJE 


Wisienką na torcie była przejażdżka prawdziwym żywym traktorem ;) Wydaje mi się, że nic większego nie mogliśmy Wojtkowi zafundować, a wspomnienia są tak żywe, że gdy tylko zobaczył jakiś traktor mówił, że jechał takim prawdziwym. 
Przejażdżka bardzo krótka, ale gdyby nie zamiłowanie do dzieci Gospodarza, nie odbyłaby się. Trafić na takiego człowieka to wielkie szczęście, a my takie na naszej wycieczce mieliśmy :)


Tutaj widok na kolejną część gospodarstwa, z budą Maksia, ławeczkami. Dalej było miejsce na ognicho i grillowanie.


Wojtek zażywa kąpieli słonecznej ze swoim najlepszym przyjacielem królikiem :)

Las był przed nami, za nami i dookoła. Dodatkowo wysokie góry. Jesienna pogoda była piękna, więc udało nam się wybrać na dłuższy spacer. Wieczorem zasiedliśmy na wygodnej kanapie na przeciw płonącego kominka. Wojtek stęskniony za bajkami oglądał je na tablecie. Gospodarstwo, w którym byliśmy udostępniło nam wifi w zamian za deficyt telewizora. Nie przeszkadzało mi to, no może gdyby nie fakt, że nie mogłam obejrzeć meczu Polska-Niemcy. Takiego zapisku w historii.... :)

3. NATURA 

Przez wioskę płynie górski potok. Pełen pięknych kamieni. Woda bardzo czysta, ale zimna do tego stopnia, że w lecie jak zanurzy się stopy jest wrażenie, jakby zaraz miały odpaść. Nie próbowałam zanurzać stóp jesienią, ale efekt z pewnością byłby spotęgowany. Wojtek miał frajdę z wrzucania do potoku kamieni na przemian ze mną. 


Droga powrotna nie była już tak ciekawa dla Wojtka. Spał niemal przez 100km, co pozwoliło i mi odpocząć :) 

Gospodarstwo, w którym spaliśmy to Jesionówka.
Gospodarze bardzo mili, ciepli i kontaktowi. 
Polecam dla rodzin z dziećmi!

Gospodarstwo, które zapewniło nam atrakcje zwierzyńcowe
 i motornicze to Leśny Spokój. 


Także polecam ze względu na mnóstwo zwierząt
i udogodnień dla dzieci. Niestety w ten weekend nie mieli miejsc stąd było nam dane poznać Jesionówkę, czego nie żałujemy ! :)

Komentarze

  1. Masz rację w stu procentach, szczególnie warto pomyśleć o atrakcjach. To zawsze najważniejszy punkt każdej naszej wycieczki. Zawsze wybieramy kilkanaście miejsc z atrakcjami typowo dla dzieci. Trzeba też mieć na uwadze, żeby zaplanować tam spędzenie większej ilości czasu, bo dzieci chcą się przecież pobawić. Nie można zapomnieć także o najpotrzebniejszych rzeczach, oprócz tych do higieny czy ubioru warto zadbać także o te, które znacznie poprawią nam komfort podróży np. odpowiednie nosidełko turystyczne kiedy zamierzamy wybrać się w góry. W Asport Junior widziałam kilka fajnych, ty wiesz;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, podpisuje się pod tymi punktami, sami zaliczamy wiele wyjazdów i faktycznie Twoja lista się sprawdza:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Było fantastycznie, wróciliśmy zmęczeni ale zachłyśnięci otoczeniem i pogodą i Wojtkiem, który na wszystko miał odpowiedź i absorbował wszystkich swoim uśmiechem i niesamowitymi stwierdzeniami (przykłady powyżej).

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, oj - przykłady są na FB :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uroki wsi. Kontakty ze zwierzętami to najlepsze urozmaicenie dnia dla dziecka. Fajnie, że chłopiec się nie nudził. Wiele wyjazdów kończy się na wywieraniu presji przez najmłodszych członków rodziny na powrót do domu ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(