Każdy piszący - bloga, książkę, pamiętnik ma różne powody do pisania. Ja piszę odkąd pamiętam, niestety mój poprzedni blog skasowałam pod wpływem emocji i bardzo tego żałuję. Ponoć dane te (pisane) są nie do odzyskania nad czym ubolewam do dziś. Wracając do tematu, dlaczego piszę?
1. Po pierwsze dla siebie. Jest to dla mnie chwila, kiedy wyładowuję coś z siebie. Można zwrócić uwagę, że nie piszę regularnie. Piszę, gdy mam coś do przekazania, zapisania. Wyrażenia opinii.
2. Piszę dla Wojtka. Chcę, aby kiedyś mógł przeczytać co działo się w jego życiu. Najmłodsze lata to okres, który nie zostaje w pełni w pamięci dziecka. Sama chciałabym przeczytać zapiski mojej mamy, taki codziennik. Może znalazłabym kilka odpowiedzi na pytania, które mnie nurtują?
3. Piszę/ nie piszę pod publikę. Właściwie zdarza mi się, generalnie kiedy mam problem i oczekuję rad i podpowiedzi. Blog w takich momentach świetnie się sprawdza. Nie nazwałabym tego pisaniem pod publikę, ale też dzięki temu nie posiadam (przynajmniej nie wiadomo mi o tym) "hejterów", czy też przeciwników. Nie widzę sensu pisania bloga dla "ludzi", szczególnie, że jestem matką z własnego doświadczenia, nie szukam poklasku i nie przypinam sobie łatki blogerki. Po prostu gdzieśtam jestem w tym świecie bo sprawia mi to przyjemność
4. Samorealizacja, czyli autoterroryzm :) Rozwijamy się, każdego dnia zachwyca mnie co innego. Jeśli ktoś zwrócił uwagę nie od początku był to "Wojtkowy" blog. Wojtek jest większą częścią mojego życia i sprawia mi przyjemność pisanie o tym, co dotyczy jego i mnie. Częściej jest to wyrzucanie smutku, ale wolę w ten sposób niż w inny.
Dorzuciłabym jeszcze kilka powodów, dla których nie czytam samozwańczych najpopularniejszych blogów parentingowych i matek, które udowadniają, że ich czubek nosa jest najważniejszy mimo że wpychają go w mrowisko....Ale to w osobnym poście :D
Piszę dokładnie z tych samych powodów i też "odkąd pamiętam" - fajnie, bo razem raźniej :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń(i zapraszam "do siebie")
Jak ja żałuję, że wyrzuciłam swoje zapiski ze szkolnych lat, dużo tego nie było ale jednak. Później parę razy zabierałam się do pisania, ale po poru tygodniach wszystko się rozmydlało.... Jednak wtedy nie było blogów , był zeszyt i długopis. Jak miło by się teraz powspominało. Nawet najgłupsze tamtejsze zapiski byłyby fantastyczne.
OdpowiedzUsuńPisz! nie przerywaj!