Przejdź do głównej zawartości

Dlaczego nie czytam popularnych blogów parentingowych?

Bo mnie trafia. Środowisko blogujących matek bardzo zmieniło się ostatnimi czasy. Wyrastają jak grzyby po deszczu i wciskają nos w największe mrowiska. Piszą pod publikę, co gorsza - pod hejterów.
Nie rozumiem rozumowania, które z góry zakłada inwazję negatywów.

"Maluję usta dziecku szminką "XYZ" i kij Ci do tego".

Maluj swojemu 3 letniemu dziecku usta, by zareklamować szminkę producenta, który co najwyżej wyśle Ci ją do testów za darmo. Za darmo działa na niektórych jak marchewka na królika, co więcej - robi z matki zombie. Reklama reklamą, ale po co po trupach do celu? Jak można pisać artykuł
w stylu "Robię tak, cokolwiek nie powiesz, mam CIę w dupie". Nastawienie negatywne od początku odrzuciło mnie od kilku blogów. Mimo że ładne,, schludne - niestety ile można.

Afery cukierkowe.

Jak afera to na całego, gorzej niż w teleexpresie. O jednym zdarzeniu trąbią we wszystkich stacjach, na szczęście 2-3 dni i afera się wycisza. Gorzej w blogosferze. Zwykły tekst, pogląd a na ten temat następny. Do przesady. Ktokolwiek był pierwszy to po dwóch tekstach o podobnym tytule odechciewa mi się czytać kolejnych - przykre, bo często te 20-30 te są równie dobre, ale ile można! Nigdy nie będzie ładu idealnego, nigdy społeczeństwo nie będzie miało jednego zdania. Szczególnie internetowe społeczeństwo, gdzie każdy jest anonimowy.

ZAWIŚĆ.

Zawiść i jeszcze raz zawiść. Nie można się pochwalić i pożalić. Wszędzie znajdą się zajadliwe sępy, które tylko czekają, żeby Ci dokopać. Najgorsze i najsmutniejsze w tym jest to, że są to matki. Kobiety, które powinny być choć z pozoru poukładane. Ja nie wiem, czy faktycznie żyjemy
w społeczeństwie idiotek, które żyją internetem, czy może to jakiś styl nowej choroby? Do porzygania są te wpisy, a najwięcej ich na portalach dla mam i bardziej popularnych blogach.

Zaczynam grzebać po niszowych blogach, gdzie spokojnie mogę poczytać różne ciekawe rzeczy. Prawdziwie uzdolnione matki piszące nie potrzebują rozgłosu, nie potrzebują poklasku, wtedy jest ich najlepszy czas. Wtedy można przeczytać coś prawdziwego, a nie tworzonego na siłę, by tylko był tekst. Takie blogi czytam :)

http://edziecko.pl




Komentarze

  1. niektóre, to rzeczywiście żenada... A najśmieszniejsze są hejty, które same sobie piszą :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda to, ale znajdują się rodzynki, nawet wśród tych popularnych.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(