Krzyki, wrzaski, pad na ziemię.
Bunt dwulatka w dziecku drzemie.
Lecz to mity drogie matki,
Nie tłumaczcie tak swych dzieci
Czy roczniaki, czy dwulatki
nie pomogą wszyscy święci.
Dzieci chcą uwagi wiele
Czy to w domu, czy w kościele
A rodzice się wgłębiają
Mity w życie wprowadzają.
Dziś na temat "czy macie bunt dwulatka" napisałam:
Nie wierzę w bunt dwulatka. Rodzice po prostu na wszystko chcą mieć odpowiedź. Zachowania przyczynowo-skutkowe, są elementem nas wszystkich. Jak nam się coś nie podoba tupniemy nogą, przeklniemy pod nosem, zjemy coś słodkiego albo w totalnym bezsensie sytuacji zabierzemy się za sprzątanie...coś co z nas spuści nerwy. Dziecko nie przeklnie, nie zmyje naczyń i nie spuści z siebie nagromadzonych emocji. Jedno weźmie tłuczek do mięsa, inne spuści w kiblu telefon. Dwulatek to bardzo mądry i rezolutny człowieczek. Wystarczy poświęcać mu dużo czasu, rozmawiać, rozładowywać emocje inaczej - poprzez przytulenie, zabawę, książkę. Uważacie, że to głupie? U mnie działa. Nie mam rozwrzeszczanego tarzającego się po ziemi dziecka, mimo, że tak jak wszystkie dzieci ma humory i grymasy. Nie jest też typem spokojnego chłopca. Rusza się cały czas. Jedząc obiad uderza nogami w cokolwiek, jest nadpobudliwy, jednak za 3 miesiące skończy trzy lata i na bunt dwulatka odpowiadam tylko ...uśmiechem :)
OBRAZIŁAM WAS WYRODNE MATKI. PRZEPRASZAM.
Dostałam szybko ripostę!
"Trochę może niechcący uraziła Pani mnie i inne matki sprowadzając wszystko do kwestii wychowania i robiąc z siebie ideał a z reszty wyrodne matki bez uczuć"
Obraziłam.
Dlaczego obraziłam? Bo stwierdzam, że dziecku należy się uwaga, czułość, zrozumienie. Stwierdziłam, że u nas to bardzo działa. Wojtek nie pokłada się na ziemi krzycząc, chętnie słucha argumentów (choć nie zawsze do końca skutkują). Jest na tyle świadomy swojego zachowania,
że chce w ten sposób mieć coś do powiedzenia.
że chce w ten sposób mieć coś do powiedzenia.
Cóż. Dla mnie to nic innego jak wytłumaczenie sobie zachowań dziecka. Poza faktem, że nigdzie nie napisałam, że matki poświęcające swoje 24 godziny na dobę dziecku są wyrodne, bo twierdzą, że ich dzieci mają bunt...są bez uczuć, bo u mnie przytulanie i poświęcenie uwagi działa. Nie twierdzę też, że mamy, których dzieci przeżywają ów "bunt" są gorsze, bo tak to tłumaczą. Dzieci są...różne, ale ja podejście zmieniłam i mam swój mały sukces. No i w końcu...jestem taka idealna, w przeciwieństwie do reszty. Taka....idealna. Niemal obrosłam w pióra! :)
Skutek - przyczyna.
Czy nie robimy tego od samego początku? To kolka, to brzuszek, to zęby, skok rozwojowy...
Matki na wszystko mają wachlarz odpowiedzi. I to nie tyczy się (uśmiech) tylko ich dzieci. Szczególnie tych obok ;)
W każdym z nas drzemie buntownik, w małym człowieczku największy, bo najmniejszy jest jego rozumek. A czy my rozumiemy nasze dziecko?
Zgadzam się. Dorosłu puści sobie mięsną prozę i po krzyku.Dziecko krzyczy i nie jest to żaden bunt, a reakcja. Jakże łatwo jest mówić BUNT zamiast pomóc dziecku zrozumieć emocje, dać poduchę do rzucenia, wykrzyczeć się razem z nim. Ależ nie! Wtedy wychowujemy "bezstresowo", pozwalamy dziecku na wszystko i hodujemy mordercę :)
OdpowiedzUsuńZ tym mordercą to chyba tak z przymrużeniem oka? :)
UsuńBezstresowe wychowanie to temat ciężki. Nie wierzę, że ktoś jest zdolny wychować dziecko choćby bez dyscypliny (mam na myśli łagodne kary typu ograniczenia przywilejów czy "karny jeżyk" :) My jeszcze nie stosujemy... no ale jeszcze mamy czas.
przy dziecku nie ma tylko czarnego, ani białego, za to są odcienie szarości
OdpowiedzUsuńdzieci są bardzo mądre, trzeba z nimi dużo rozmawiać i wszystko od początku trzeba tłumaczyć, to działa
Dzieci mają zupełnie inne spojrzenie na świat. Wszystko dla nich jest jasne i kolorowe. Gdy odbieramy im jakiś przywilej czasem nie potrafią się nie "zbuntować" :)
UsuńCórka ma 14 miesięcy, ostatnio często zachowuje sie tak, jak by to już przechodziła bunt dwulatka. Pozdrawiam i zapraszam Http://mlodamamabloguje.piszecomysle.pl
OdpowiedzUsuń