Przejdź do głównej zawartości

Dlaczego wybieram przedszkole prywatne? 5 plusów "za"

Mój Syn za 3 miesiące skończy 3 lata. Od początku stycznia jest już przedszkolakiem.
Po pięknym roku przebywania ze wspaniałą nianią musieliśmy podjąć decyzję o wyborze przedszkola. Niestety w dzisiejszych czasach i w niewielkim mieście trudno przebierać w ofertach, szczególnie, że byliśmy zmuszeni brać pod uwagę tylko przedszkola prywatne.

Bardzo obawiałam się nowej sytuacji, szczególnie, że pracy wcale nie zapowiadał mi się okres rozluźnienia. Styczeń wręcz płonął robotą do ogarnięcia. 

Jakie są zalety prywatnych przedszkoli? Jakie zalety ma nasze przedszkole?

1. WŁASNA KUCHNIA

Niestety nie wszędzie jest ten przywilej. Idzie za tym oczywiście dbanie o najwyższą jakość posiłków, ciepłe obiadki i "dokładki" pod nosem :) Wcześniej mieliśmy przyjemność korzystać z cateringu żłobkowego, co szybko odbiło się na Wojtka zdrowiu. Porcje były za duże, smażone na starym oleju (dało radę to wyczuć), no po prostu nie!

W naszym przedszkolu cenię sobie różnorodność i jakość posiłków. Moje dziecko jest zadowolone i zaczęło jeść nowe potrawy, czego nie umiałam dokonać w domu. 

2. ZAJĘCIA DODATKOWE

W "naszym" przedszkolu zajęcia dodatkowe są codziennie. Dzień w dzień angielski, raz w tygodniu rytmika, zajęcia z logopedą, judo. To wcale nie jest za dużo jeśli chodzi o chłonącego wiedzy i wrażeń 3-latka. Wojtek z zaciekawieniem uczestniczy w zajęciach. Po powrocie do domu pyta mnie o nowe słówka w języku angielskim i powtarza czego nauczył się w przedszkolu. 

3. MIŁA FACHOWA OPIEKA

Na grupę 15 dzieciaczków przypadają 3 opiekunki. Dzieci je uwielbiają i o to w tym chodzi. Przez cały rok Wojtek chodził do ukochanej niani, w tym roku szybko znalazł sobie za nią "zastępstwo".
Mimo, że w przedszkolu są cztery grupy wiekowe każda z opiekunek zna dzieci. To świadczy o dużym zainteresowaniu (lub o temperamencie Wojtka?:) ).

4. KOMUNIKACJA

W przedszkolu często organizowane są spotkania z udziałem rodziców. Standardowe przyjęcia z okazji świąt (Dzień babci i dziadka, dzień śniegu, dzień kota), które dają możliwość maluchom poznania tradycji i świetnej zabawy. Przy okazji i my możemy sprawdzić jak radzi sobie nasze dziecko na tle innych rówieśników.

5. ZAUFANIE 

Pierwsze dwa dni po oddaniu Wojtka do przedszkola przebierałam nogami w pracy. Dwa razy dzwoniłam zapytać, czy nie płacze, czy wszystko ok. Widziałam jednak, że dziecko wraca uśmiechnięte i zadowolone. Mimo, że w pierwszych dniach wszystko było "brzydkie" i "głupie" to dzień po dniu Wojtek przekonywał się do nowej sytuacji tak mocno, by po 2 miesiącach chodzenia chcieć tam przebywać jak najdłużej :)


W marcu/kwietniu ruszają zapisy do publicznych przedszkoli. Przyznam szczerze, że mamy pod blokiem nasze upatrzone przedszkole. Zastanawiam się jeszcze, czy będziemy się przeprowadzać do przedszkola publicznego... Bo chyba ważne jest, że ja jestem spokojna i dziecko zadowolone? 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o polityce...

Muszę...muszę to tu umieścić. Podziwiam wenę i lubię...lubię :) Jarek “planik” ten wymyślił, z "doradcami" go uściślił, by w Smoleńsku, na złość Ruskim, zrobić show, by wygrać z Tuskiem. Żeby zaś przyćmić Tuska wizytę, nakazał wysłać tam kraju elitę, Antek - spec od lotów “tutkiem”, zameldował, wszak ze “smutkiem”, że pociągiem tam pojedzie, by zapobiec wszelkiej biedzie. Czyżby wcześniej miał “widzenie” i “przewidział” to zdarzenie ? !!!! Nim samolot wystartował, Lesiu długo się pakował, bo tak w kaczym jest zwyczaju, że “niech inni poczekają”. No i w końcu tak się stało, że mu czasu brakowało. Więc w pośpiechu, z opóźnieniem, ścigając się z własnym cieniem, na lotnisko Kaczor bieży. Coś tam kwaknął na tych z wieży, bo z tej wieży ostrzegano : “Nad Smoleńskiem mgła od rana !” Choć kapitan coś pyskował, to go zwierzchnik obsztorcował, że ma lecieć teraz, rano, bo im taki rozkaz dano. Gdyby lecieć nie zechcieli, to by z pracy "wylecieli" . Gdy ...

żuczek gnojnik

Za kamykiem, za kwiatami, za klombikiem, za traw źdźbłami Szedł żuk gnojnik gnój turlając Tupał głośno pieśń śpiewając. "Pracę ciężką mam na co dzień, nikt mi w niczym nie chce pomóc Tu przeszkoda, a tam korzeń" -żuk narzekał wymijając. Wnet na drodze stanął szerszeń chyżo żądłem w liściach szperał żuk w pośpiechu złapał żeń-szeń niczym szpadą nim przebierał Przed oczyma wymachiwał broniąc swej ognistej kuli Szerszeń w strachu uskakiwał liściem szałwii się otulił Szedł więc dalej dzielny żuczek Toczył kulę zwinnie, żwawo Minął studnię i pomniczek nagle stwierdził, że późnawo. cichy kącik szybko znalazł zasnął zanim zdjął buciki a tymczasem kulę gnoju skradły mu pasikoniki. Taka żuka praca żmudna zwana niegdyś syzyfową Kiedy żuczek się obudzi to utoczy kulę nową.

Zbiorowy ból dupy, czyli bazary w internecie.

Początki e-bazarów internetowych zapowiadały się naprawdę obiecująco. Będąc matką małego dziecka nie raz zerkałam na te ładne ciuszki wystawiane przez inne mamusie. W końcu wydały fortunę na swoje dziecko, dbały, przebierały, prały, więc chcą też posłać ciuch dalej. Ambaras tkwi w tym, że sprzedający chce sprzedać najlepiej po cenie zakupu, a kupujący chce kupić za darmo. Żadna nowość. Wiadomym jest, że sprzedając jakąś rzecz chcemy uzyskać za nią jak najwięcej pieniędzy, nie istotne, na jaki cel je później przeznaczymy. Kupując zaś pragniemy nabyć rzecz bardzo okazyjnie, jednocześnie trzymając w reku tzw. „perełkę” (o tym zaraz…). Co chcą kupować matki na e-bazarach? „Perełki” – czyli rzeczy najświeższej nowości, najlepiej wraz z metką, niedotykane, pachnące i niespotykane. Najlepiej z naszywką „ZARA” „ADIDAS” „NIKE” „H&M” „NEXT”, koniecznie z metką, aplikacją, co świadczy o tym, że nasze niemowlę czy dziecko będzie wyglądało stylowo i porządnie niemal za darmo (przynaj...