Przejdź do głównej zawartości

Czas...

Dni dosłownie leją się przez palce, czas tak szybko mija, że często gubię się który aktualnie dzień tygodnia. Dzień zaczynam bardzo wcześnie, a kończę bardzo późno. Zwykle padając na ryj ze zmęczenia. Wczoraj zdałam sobie sprawę, że nauczyłam się Wojtusia. Wiem albo raczej przeczuwam, czego mu w danej chwili potrzeba. Jak mylnie może być taka potrzeba odczytana przez osobę trzecią... przekonałam się o tym wczoraj będąc z małym u babci.

Wojtuś zaczął marudzić, wiercić się, popłakiwać. Babcia mówi - "na pewno chce na rączki". Tłumaczę -"nie babciu, Wojtuś nie prosi się nigdy na rączki bo w domu go nie noszę" (proszę mnie tutaj nie uznać za terrorystkę, po prostu gdybym przyzwyczaiła Wojtka do uspokajania na rękach padł by mi kręgosłup w wieku 30 lat). Mój syn jest dużo przytulany, jest szczęśliwy. No to skoro nie na rączki to babcina druga teoria "NA PEWNO jest głodny". Tłumaczę babci, że nie może być głodny, bo jadł 2 godziny temu. Na głodowe marudzenie ma czas tak za około godzinkę półtorej. Jakoś nie przyjęcia był fakt, że Wojtek po prostu marudzi. Marudził, bo nie mógł zasnąć. Nakryłam go pieluchą, przytuliłam i spał ponad godzinę.

Dziś Wojtek zaczął kumać o co chodzi w łapaniu zabawki rączką. I pierwsze co z nią zrobił to wpakował do dzioba :))






Komentarze

  1. Mamy zwykle wiedzą, czego ich dzieci potrzebują ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rośnie jak na drożdżach :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że masz z niego straszną pociechę :)
    A jak tam u Ciebie? Jak się Ty czujesz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, to dopiero początek:D nie będę Ci pisać, co potem będzie brał do buzi:D
    WSZYSTKO:D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(