Dni dosłownie leją się przez palce, czas tak szybko mija, że często gubię się który aktualnie dzień tygodnia. Dzień zaczynam bardzo wcześnie, a kończę bardzo późno. Zwykle padając na ryj ze zmęczenia. Wczoraj zdałam sobie sprawę, że nauczyłam się Wojtusia. Wiem albo raczej przeczuwam, czego mu w danej chwili potrzeba. Jak mylnie może być taka potrzeba odczytana przez osobę trzecią... przekonałam się o tym wczoraj będąc z małym u babci.
Wojtuś zaczął marudzić, wiercić się, popłakiwać. Babcia mówi - "na pewno chce na rączki". Tłumaczę -"nie babciu, Wojtuś nie prosi się nigdy na rączki bo w domu go nie noszę" (proszę mnie tutaj nie uznać za terrorystkę, po prostu gdybym przyzwyczaiła Wojtka do uspokajania na rękach padł by mi kręgosłup w wieku 30 lat). Mój syn jest dużo przytulany, jest szczęśliwy. No to skoro nie na rączki to babcina druga teoria "NA PEWNO jest głodny". Tłumaczę babci, że nie może być głodny, bo jadł 2 godziny temu. Na głodowe marudzenie ma czas tak za około godzinkę półtorej. Jakoś nie przyjęcia był fakt, że Wojtek po prostu marudzi. Marudził, bo nie mógł zasnąć. Nakryłam go pieluchą, przytuliłam i spał ponad godzinę.
Dziś Wojtek zaczął kumać o co chodzi w łapaniu zabawki rączką. I pierwsze co z nią zrobił to wpakował do dzioba :))
Wojtuś zaczął marudzić, wiercić się, popłakiwać. Babcia mówi - "na pewno chce na rączki". Tłumaczę -"nie babciu, Wojtuś nie prosi się nigdy na rączki bo w domu go nie noszę" (proszę mnie tutaj nie uznać za terrorystkę, po prostu gdybym przyzwyczaiła Wojtka do uspokajania na rękach padł by mi kręgosłup w wieku 30 lat). Mój syn jest dużo przytulany, jest szczęśliwy. No to skoro nie na rączki to babcina druga teoria "NA PEWNO jest głodny". Tłumaczę babci, że nie może być głodny, bo jadł 2 godziny temu. Na głodowe marudzenie ma czas tak za około godzinkę półtorej. Jakoś nie przyjęcia był fakt, że Wojtek po prostu marudzi. Marudził, bo nie mógł zasnąć. Nakryłam go pieluchą, przytuliłam i spał ponad godzinę.
Dziś Wojtek zaczął kumać o co chodzi w łapaniu zabawki rączką. I pierwsze co z nią zrobił to wpakował do dzioba :))
Fajne zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńMamy zwykle wiedzą, czego ich dzieci potrzebują ;-)
OdpowiedzUsuńRośnie jak na drożdżach :))
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz z niego straszną pociechę :)
OdpowiedzUsuńA jak tam u Ciebie? Jak się Ty czujesz?
Haha, to dopiero początek:D nie będę Ci pisać, co potem będzie brał do buzi:D
OdpowiedzUsuńWSZYSTKO:D