Przejdź do głównej zawartości

Żeby mieć pieniądze trzeba...mieć pieniądze.

Mało czasu ostatnio mam na pisanie... mam mnóstwo rzeczy, o których mogłabym napisać. O niektórych jednak nie chcę, niektórych jest tutaj nadto. Chociaż to, co tutaj piszę jest takie bardzo moje i jak ktoś nie zechce, to nie będzie czytał:)

Opiekując się moim "malutkim" Wojtkiem jednocześnie szukam pomysłu na siebie. Próbuję zrobić dwie rzeczy na raz myśląc o trzeciej. Mózg niedługo mi się stopi. Nisze rynkowe są tak oryginalne, że potrzebowałabym być bogata żeby odważyć się na niektóre pomysły. Jednak... każdy biznes musi mieć swoich odbiorców i trzeba dopasować się do miejsca, w którym mieszkam. Z pewnością o wiele łatwiej byłoby mi coś działać, gdybym miała jakieś zdolności. Albo też - gdybym mogła działać na wsi z dala od wielkiego (wielkiego jako tako) miasta.





Franczyza kusi ale do tego potrzeba mieć większy kapitał. Mój jest niewielki na wielkie przedsięwzięcie, a zbyt wielki by się przejadł.

Najchętniej wciągnęłabym się w usługi. Brak potrzeby zakupu towaru do sprzedaży, można działać właściwie w domu a o to mi póki co chodzi. Jedyne jednak co mi przychodzi do głowy to wsparcie duchowe, bo jako takich usług bez umiejętności świadczyć nie mogę. Rzucił mi się w oczy kiedyś w DDTVN biznes na gilanie piórkiem. Fajne fajne. No ale proszę was... na dłuższą metę rozwojowy biznes?

No i tak od myśli do myśli odchodzę od siebie i stoję gdzieś obok pastwiąc się jakie to ja mam zawężone myślenie.

i myślę...




i dumam....


i wymyślić nie mogę...



Komentarze

  1. My też myślimy nad biznesem i wymyślić nie możemy :( obyśmy sobie coś fajnego wymyśliły :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. NO kurczak, cięzka sprawa. Chciałabym pomóc, ale też pomuyslu zadnego ni mam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście handel internetowy.A czym? Czymkolwiek, znajdź coś tanio sprzedaj drożej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może zacznij od tego co lubisz robić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba nie wchodzi w grę. Moje ulubione zajęcia nie są do zmaterializowania ;)

      Usuń
  5. Tak jest skonstruowany system, że albo odziedziczy się jakiś początkowy kapitał po rodzicach, albo zaciągniesz kredyt. Ta druga opcja odstrasza ludzi, którzy nie chcą ryzykować wkopaniem się w niewypłacalność.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, z każdym biznesem trzeba zaczynać od jakiegoś poziomu gotówki. A przynajmniej wiedzieć, gdzie pożyczyć z niskim procentem. Myślenie zawsze do czegoś prowadzi, więc olśnienie może nadejść z dnia na dzień :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

o polityce...

Muszę...muszę to tu umieścić. Podziwiam wenę i lubię...lubię :) Jarek “planik” ten wymyślił, z "doradcami" go uściślił, by w Smoleńsku, na złość Ruskim, zrobić show, by wygrać z Tuskiem. Żeby zaś przyćmić Tuska wizytę, nakazał wysłać tam kraju elitę, Antek - spec od lotów “tutkiem”, zameldował, wszak ze “smutkiem”, że pociągiem tam pojedzie, by zapobiec wszelkiej biedzie. Czyżby wcześniej miał “widzenie” i “przewidział” to zdarzenie ? !!!! Nim samolot wystartował, Lesiu długo się pakował, bo tak w kaczym jest zwyczaju, że “niech inni poczekają”. No i w końcu tak się stało, że mu czasu brakowało. Więc w pośpiechu, z opóźnieniem, ścigając się z własnym cieniem, na lotnisko Kaczor bieży. Coś tam kwaknął na tych z wieży, bo z tej wieży ostrzegano : “Nad Smoleńskiem mgła od rana !” Choć kapitan coś pyskował, to go zwierzchnik obsztorcował, że ma lecieć teraz, rano, bo im taki rozkaz dano. Gdyby lecieć nie zechcieli, to by z pracy "wylecieli" . Gdy ...

żuczek gnojnik

Za kamykiem, za kwiatami, za klombikiem, za traw źdźbłami Szedł żuk gnojnik gnój turlając Tupał głośno pieśń śpiewając. "Pracę ciężką mam na co dzień, nikt mi w niczym nie chce pomóc Tu przeszkoda, a tam korzeń" -żuk narzekał wymijając. Wnet na drodze stanął szerszeń chyżo żądłem w liściach szperał żuk w pośpiechu złapał żeń-szeń niczym szpadą nim przebierał Przed oczyma wymachiwał broniąc swej ognistej kuli Szerszeń w strachu uskakiwał liściem szałwii się otulił Szedł więc dalej dzielny żuczek Toczył kulę zwinnie, żwawo Minął studnię i pomniczek nagle stwierdził, że późnawo. cichy kącik szybko znalazł zasnął zanim zdjął buciki a tymczasem kulę gnoju skradły mu pasikoniki. Taka żuka praca żmudna zwana niegdyś syzyfową Kiedy żuczek się obudzi to utoczy kulę nową.

Zbiorowy ból dupy, czyli bazary w internecie.

Początki e-bazarów internetowych zapowiadały się naprawdę obiecująco. Będąc matką małego dziecka nie raz zerkałam na te ładne ciuszki wystawiane przez inne mamusie. W końcu wydały fortunę na swoje dziecko, dbały, przebierały, prały, więc chcą też posłać ciuch dalej. Ambaras tkwi w tym, że sprzedający chce sprzedać najlepiej po cenie zakupu, a kupujący chce kupić za darmo. Żadna nowość. Wiadomym jest, że sprzedając jakąś rzecz chcemy uzyskać za nią jak najwięcej pieniędzy, nie istotne, na jaki cel je później przeznaczymy. Kupując zaś pragniemy nabyć rzecz bardzo okazyjnie, jednocześnie trzymając w reku tzw. „perełkę” (o tym zaraz…). Co chcą kupować matki na e-bazarach? „Perełki” – czyli rzeczy najświeższej nowości, najlepiej wraz z metką, niedotykane, pachnące i niespotykane. Najlepiej z naszywką „ZARA” „ADIDAS” „NIKE” „H&M” „NEXT”, koniecznie z metką, aplikacją, co świadczy o tym, że nasze niemowlę czy dziecko będzie wyglądało stylowo i porządnie niemal za darmo (przynaj...