Mało czasu ostatnio mam na pisanie... mam mnóstwo rzeczy, o których mogłabym napisać. O niektórych jednak nie chcę, niektórych jest tutaj nadto. Chociaż to, co tutaj piszę jest takie bardzo moje i jak ktoś nie zechce, to nie będzie czytał:)
Opiekując się moim "malutkim" Wojtkiem jednocześnie szukam pomysłu na siebie. Próbuję zrobić dwie rzeczy na raz myśląc o trzeciej. Mózg niedługo mi się stopi. Nisze rynkowe są tak oryginalne, że potrzebowałabym być bogata żeby odważyć się na niektóre pomysły. Jednak... każdy biznes musi mieć swoich odbiorców i trzeba dopasować się do miejsca, w którym mieszkam. Z pewnością o wiele łatwiej byłoby mi coś działać, gdybym miała jakieś zdolności. Albo też - gdybym mogła działać na wsi z dala od wielkiego (wielkiego jako tako) miasta.
Franczyza kusi ale do tego potrzeba mieć większy kapitał. Mój jest niewielki na wielkie przedsięwzięcie, a zbyt wielki by się przejadł.
Najchętniej wciągnęłabym się w usługi. Brak potrzeby zakupu towaru do sprzedaży, można działać właściwie w domu a o to mi póki co chodzi. Jedyne jednak co mi przychodzi do głowy to wsparcie duchowe, bo jako takich usług bez umiejętności świadczyć nie mogę. Rzucił mi się w oczy kiedyś w DDTVN biznes na gilanie piórkiem. Fajne fajne. No ale proszę was... na dłuższą metę rozwojowy biznes?
No i tak od myśli do myśli odchodzę od siebie i stoję gdzieś obok pastwiąc się jakie to ja mam zawężone myślenie.
i myślę...
i dumam....
i wymyślić nie mogę...
Opiekując się moim "malutkim" Wojtkiem jednocześnie szukam pomysłu na siebie. Próbuję zrobić dwie rzeczy na raz myśląc o trzeciej. Mózg niedługo mi się stopi. Nisze rynkowe są tak oryginalne, że potrzebowałabym być bogata żeby odważyć się na niektóre pomysły. Jednak... każdy biznes musi mieć swoich odbiorców i trzeba dopasować się do miejsca, w którym mieszkam. Z pewnością o wiele łatwiej byłoby mi coś działać, gdybym miała jakieś zdolności. Albo też - gdybym mogła działać na wsi z dala od wielkiego (wielkiego jako tako) miasta.
Franczyza kusi ale do tego potrzeba mieć większy kapitał. Mój jest niewielki na wielkie przedsięwzięcie, a zbyt wielki by się przejadł.
Najchętniej wciągnęłabym się w usługi. Brak potrzeby zakupu towaru do sprzedaży, można działać właściwie w domu a o to mi póki co chodzi. Jedyne jednak co mi przychodzi do głowy to wsparcie duchowe, bo jako takich usług bez umiejętności świadczyć nie mogę. Rzucił mi się w oczy kiedyś w DDTVN biznes na gilanie piórkiem. Fajne fajne. No ale proszę was... na dłuższą metę rozwojowy biznes?
No i tak od myśli do myśli odchodzę od siebie i stoję gdzieś obok pastwiąc się jakie to ja mam zawężone myślenie.
i myślę...
i dumam....
i wymyślić nie mogę...
My też myślimy nad biznesem i wymyślić nie możemy :( obyśmy sobie coś fajnego wymyśliły :)))
OdpowiedzUsuńNO kurczak, cięzka sprawa. Chciałabym pomóc, ale też pomuyslu zadnego ni mam
OdpowiedzUsuńOczywiście handel internetowy.A czym? Czymkolwiek, znajdź coś tanio sprzedaj drożej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
jest moc!
Usuńps. mogę prosić o dostęp do bloga?
Może zacznij od tego co lubisz robić?
OdpowiedzUsuńto chyba nie wchodzi w grę. Moje ulubione zajęcia nie są do zmaterializowania ;)
UsuńTak jest skonstruowany system, że albo odziedziczy się jakiś początkowy kapitał po rodzicach, albo zaciągniesz kredyt. Ta druga opcja odstrasza ludzi, którzy nie chcą ryzykować wkopaniem się w niewypłacalność.
OdpowiedzUsuńNiestety, z każdym biznesem trzeba zaczynać od jakiegoś poziomu gotówki. A przynajmniej wiedzieć, gdzie pożyczyć z niskim procentem. Myślenie zawsze do czegoś prowadzi, więc olśnienie może nadejść z dnia na dzień :)
OdpowiedzUsuń