W sobotę moja dieta legła w gruzach na rzecz tego cudownego dzieła
Wykonawcą jest kucharzo-barmano-informatyk - mój brat i zarazem chrzestny Wojtusia.
Tort był pyszny, ale psychika bolała.... bo jednak dwa tygodnie diety i ćwiczeń za mną.
Czuję się świetnie, zakwasów brak, efekty już powoli zaczynam dostrzegać. Pierwszy to -5cm w pasie a drugi to -2kg na wadze. Jestem wręcz zajarana i chcę ćwiczyć jeszcze i jeszcze... Jak dojdę do "perfekcji" chętnie podzielę się efektami wizualnymi, ale chyba już nie tak publicznie :)
No i jeszcze obowiązkowa fota z czwartkowego wypadu do zoo
My też byliśmy w ZOO, ale w niedzielę :) Ludzi mnóóóóstwo!
OdpowiedzUsuńTort wygląda wyśmienicie i też tak pewnie smakował :)
Wow świetny tort :)))
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj naj dla Wojtusia :))) To już rok? Masakra! :)
Tort wygląda przepysznie!! I widać musiał taki być, bo szybko zniknął ;)
OdpowiedzUsuńKurczak, jaki tort! :)
OdpowiedzUsuń100 lat dla Wojtka! Strasznie duży chłopak już z niego:)
OdpowiedzUsuńHey there, cake looks amazing and so yummy!
OdpowiedzUsuńI really love your blog and it’d be great if we could follow each other. Let me know on my blog? Thanks, Sarah x
sarahamyruth.blogspot.com/
sto lat dla Wojtusia :) :)
OdpowiedzUsuńTort rewelacyjny, też bym się skusiła :) Wszystkiego naj dla Wojtusia! A widzę, że do wózka przyczepione mnóstwo kolorowych zabawek, ciekawe czy u nas, by się to sprawdziło :)
OdpowiedzUsuń