Ostatnimi czasy walczę sama ze sobą. Ciężka jest to walka bo chodzi o pracę. Tak bardzo bym chciała pracować, a tak bardzo ciężko mi oddać Wojtka do żłobka. W poniedziałek będę sprawdzała jego pierwszą reakcję, bo decyzję, że do żłobka Wojtek iść musi podjęliśmy ostateczną. Gdyby tylko finanse pozwalały mi na opiekowanie się nim osobiście jeszcze rok, chętnie bym to zrobiła.
Czuję się niemal jakby go oddawała w czorty, do domu dziecka, do przechowalni, gdzie nie ma miłości, czułości... czuje się źle. Coraz gorzej, bo jutro niedziela a w poniedziałek idziemy w ogień.
Nie wiem jak zniosę psychicznie, że moje dziecko jest tam samo, może płacze, może się uderzyło a mnie tam nie będzie. Już jest mi źle, a wariować to dopiero zacznę.
Może to się wydawać dziwne i śmieszne, ale właśnie tak to czuję...
Ciężko mi pisać o jakimkolwiek szczęściu. Jest ono uzależnione od syna i tyle na ten temat. Jakiś czas temu coś pękło we mnie i nie potrafię czerpać radości z przyziemnych spraw. Nie cieszę się, że jest miło i przyjemnie, bo wiem, że zaraz nie będzie. Nawet jeśli już się ucieszę, to jeszcze większy potem będę przezywała zawód. Jestem osobą wrażliwą, o niewielkich wymaganiach. Matką na całego, jednak nie spełnioną w 100%. Ze świadomością, że nigdy nie spełnię wszystkich swoich marzeń. Ze świadomością, że nawet jeśli pragnęłabym kolejnego dziecka, to zawsze będzie nas o jednego za mało.
Macierzyństwo to ciężka praca, za którą po godzinie odpoczynku zaczynamy bardzo tęsknić....:)
Nie do końca jestem w tym temacie, bo syna zostawię pod opieką babci, za kilka miesięcy, ale doświadczenia innych mam bardzo mnie interesują. Chciałabym Ci życzyć dużo sił na poniedziałek i dużo uśmiechu- mam nadzieję, że uda Wam się dobrze zaadaptować w nowej sytuacji!
OdpowiedzUsuńPrzerabiałam dwukrotnie ten temat. Z synkiem przeżywałam tak samo jak Ty, ale z córcia już nie. Zresztą dziesięciomiesięczna wówczas córeczka zaaklimatyzowała sie idealnie. Oboje chętnie szli do żłobka, a rozwój dzieci jest niesamowity. Może choć troszkę dodałam otuchy. Życzę siły i uszy do góry
OdpowiedzUsuńKażdy pierwszy krok w stronę nieznanego, gdzie musimy coś zostawić, coś zmienić jest trudny. Nie będę Ci tutaj radzić co zrobić a czego nie robić bo nie ma jednej recepcji żeby to przejść bezboleśnie. Jakoś trzeba i koniec. Życzę żeby poszło gładko:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiele dzieci chodzi do żłobka, więc nie jest to jakaś otchłań piekielna ;) Będzie dobrze! Oby się Wojtkowi spodobało :)
OdpowiedzUsuńNie panikuju, bydzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba twoje ostatnie zdanie w tym wpisie.
OdpowiedzUsuńno zgadzam się w 100%!
a co do żłobka to już ci pisałam, że będzie dobrze. żeby tylko nie chorował!