Przejdź do głównej zawartości

Jestem wspaniała.

Bo jestem prawda?

Jestem najlepszą mamą jaką umiem być, choć zawsze wiem, że mogę być ciut lepsza, bardziej cierpliwa, uśmiechnięta, wyluzowana, ale do tego dojdę przecież z czasem.



Wariuję.

Z miłości, tęsknoty, radości z małych rzeczy, niepokoju, smutku. Tli się we mnie tyle emocji na raz, że nie jestem w stanie oddzielić ich od siebie i znaleźć czas na smutki radości i niepokoje oddzielnie. Ogrom emocji, praca, zajmowanie się Wojtkiem, domowe obowiązki doprowadzają do wielkiego nieogarnięcia w mojej głowie. Chyba, że jest to skleroza, ale nie będę z tym polemizować.

Przestałam tęsknić.

- Za przyjaciółmi, których nigdy nie było w momencie jak ich potrzebowałam. Chyba niepotrzebnie oczekiwałam zainteresowania swoją szarą osobą, bo przecież liczyłam na kogoś, kto w zasadzie zszedł ze swojej dotychczas zajmowanej pozycji. Dlaczego? Sama jestem ciekawa. Życie ich przerosło... moje życie.

Otworzyłam oczy

Na nowe wyzwania i znajomości. I gęba mi się troszkę śmieje. No wręcz cały czas....


a na resztę przyjdzie pora...

Komentarze

  1. I niech ten uśmiech na twarzy pozostanie jak najdłużej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I oby się tak śmiała i śmiała ciąąąąąągle! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę że Ty się cieszysz:) I tak trzymaj:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też znam kilku takich, ktorych przeroslo moje zycie, choc nie sądze by bylo aż tak wysokie. NIe ma co się takimi przejmować. Co do bycia matką to się nie wypowiem, dzieci nie mam (jeszcze), ale jest w tym racja, bo jak tak z boku patrzę na przyklad na Niebieska (trójka dzieci, najstarsza pol roku temu wyszla z domu, najmlodsze ma 4 latka) to jestem sobie w stanie wyobrazić jak to wygląda...

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo! Oby tak dalej, właśnie w ten sposób trzeba myśleć:)

    OdpowiedzUsuń
  6. zazdroszczę ci tej twojej pracy, nowych znajomości.. takiej odskoczni od domowych smutków. Ja tez zaczelam wysylac cv i licze, ze w końcu ktoś się odezwie, choćby z praca na 1/2 etatu, ale jakos zacząć musze w nowej branzy. Z kolei boje się tego, ze psychicznie nie dam rady z tym co będzie się dzialo w domu. Czy maz stanie na wysokości zadania? (ma teraz 5 m-czy urlop) Przeciez on nic nie lubi robic, gotowac nie umie.. wlasciwie to moja wina, bo zawsze uwazalam, ze skoro siedze w domu to mój obowiązek, ale przed malym to tez ja gotowałam, mimo ze do pracy chodzilam... a teraz miało by to nalezec poniekąd do jego obowiazkow. ehh... poradz cos..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotti. Każdego kogo rzuci się na głęboką wodę nauczy się gotować. Nawet prać w pralce :D Udowodnił mi to mój Mąż, jak byłam w szpitalu. Wiadomo, że do wszystkiego potrzeba czasu, daj mu go, popróbujcie. Zostawiaj go czasem z małym - zobacz jak sobie radzi :)

      ps. Każdy mężczyzna umie gotować. Mąż zaczynał od jajecznicy i spaghetti - teraz potrafi niemal wszystko. Musi chcieć.

      Usuń
  7. Dawno nie zaglądałam, wchodzę dziś do Ciebie z kubkiem pysznej aromatycznej kawy w dłoni i widzę zmiany, czytam o zmianach, pozytywnych zmianach.

    Wróciłam do pracy kiedy mały miał nie całe 7miesięcy. Dom, praca,nowe obowiązki nieraz mnie przerastają ale idę do przodu. Pomimo totalnego braku czasu dla siebie jestem zadowolona, wynagradza mi to wszystko mój synek, jego uśmiech i rączki wyciągnięte.

    Fakt Matka nigdy nie ma lekko tylko czemu się pytam doba jest za krótka?

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! I takie podejście mi się podoba! :) Bycie mamą łatwe nie jest, ale jest najpiękniejszym, co mogłoby się kobiecie przytrafić :)
    Co do przyjaciół... mam podobnie... :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś wspaniała !!! I tego się trzymaj :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na wszystko przyjdzie pora! Nieogarnięcie także da się ogarnąć...albo odpuścić:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam :)
Włączyłam moderację komentarzy - by nie umknął mi żaden z nich. Obiecuję publikować wszystkie!
Komentarze są dla mnie bardzo cenne.
Chcesz żebym poczytała co u Ciebie? - daj znać:)

Chcesz zostawić nieprzemyślany, głupi pełny zawiści komentarz? - zastanów się...

Popularne posty z tego bloga

Retrospekcja świąteczna czyli druga gwiazdka Wojtka ;)

2012... Dziś opowiem wam powiastkę Jak mój Wojciech spędził gwiazdkę. Mimo że był jeszcze mały, Spędził z nami wieczór cały. Pierwsze święta w większym gronie, W swej anielskości najlepszej odsłonie. Były Kolędy, była choinka Na sam jej widok wesoła minka. Było na stole potraw ze dwieście, Opłatki, pierogi i ryby w cieście. Wojtek niestety na mlecznej diecie, Nie pije maluch barszczyku przecie, Za to w te święta które tuż tuż Skubnie co nieco ze stołu już. Drugie to święta będą wspaniałe, Z synkiem który rozjaśnia me dni, Bo każdy dzień z nim spędzam wytrwale I cieszę się z każdych danych mi chwil. A po wieczerzy, choinka zabłyśnie, Rozjaśni tego wieczoru moc, Gwiazdeczka z prezentem przez komin się wciśnie I schowa podarki głęboko pod koc. My te prezenty spod koca wyjmiemy Zajmując w międzyczas Wojtkowe myśli, Wszystkie prezenty pod drzewko kładziemy, By mógł pomyśleć, że czar się ziścił. Nie mogę doczekać się tej radości, Tych wspólnych chwil tak pełnych

Podyskutujmy...o rumorze w kościele :)

Ostatnio skacząc po różnych stronkach na facebooku w oczy wpadł mi pewien "post", "prośba", czy nawet nazwę to "żal". Posta napisała dość młoda osoba, szacuję ją osobiście na około 19-20 lat. Pozwolę sobie zacytować treść posta: "DRODZY RODZICE! Kiedy wchodzę do Kościoła, zauważam, że przychodzą rodzice z małymi dziećmi. W trakcie odprawiania mszy słyszę ich płacz, krzyk, a nawet piskliwe wrzaski na cały budynek. Wg mnie takie dzieci nie rozumieją, co się w Kościele dzieje. Również nie potrafią zachować się jak inni. Rodzice się modlą, a dziecko nagle płacze. Nawet przez to nie można zwrócić uwagi ani na Ewangelię, ani na kazania. Często matki wychodzą z pociechami, aby innym nie przeszkadzały, i więcej z nimi nie wracają. Około roczne dzieci zaczynają interesować się światem – to naturalne z ich strony. Ale, gdy są brane do Kościoła – są dręczone przez rodziców. Jest to niemal brak wyobraźni! Jak można wprowadzać takie dziecko, jak jeszcze

o małym aniołku

3-go kwietnia do nieba poleciał mały aniołek. Malutka Madzia. Córeczka Chrzestnej Wojtusia. Urodziła się o wiele za wcześnie, mimo to walczyła dzielnie cały tydzień i zdążyła ucieszyć niejedno serce. Wierzę, że znalazła już Kubusia w TAMTEJ krainie i bawią się razem... Takie rzeczy nie powinny spotykać rodziców :(